Devo zignorował wrogi wzrok Kaze i kontynuował rozmowę z Easy.
- Nawet nie wiesz, jak te rodzeństwo mnie wkurza... I jeszcze ich matka, która uważa, że jej dzieci są idealne. - mruknął do niej, kiedy tylko wilki się oddaliły.
- Spróbuj ich zrozumieć, Devo. A poza tym Natasha nie jest do końca ich matką. - odparła.
- Jak to?
- Tak to. Jest ich przybraną matką.
Szczeniakowi zrobiło się żal małym wilkom, chociaż nie dał sobie tego okazać. Kiwnął tylko głową i poszedł ze swoją koleżanką na pierwszą lekcję, jaką była wychowania.
Jak zawsze usiedli obok siebie. Kiedy wszystkie szczeniaki zajęły miejsca na trawie, Salavana zaczęła lekcję.
- Dzisiaj pomówimy o tolerancji, u której, jak słyszałam jest bardzo mało w Waszej grupie. - powiedziała nauczycielka.
Kaze i Mizu byli lekko zaskoczeni i zawstydzeni tym, że nauczycielka chce pomówić ten temat. Pozostałe szczeniaki śmiały się, wiedząc już, o kim będą rozmawiać. To znaczy, wszystkie oprócz Devo.
- Proszę się nie śmiać! Będę stawiać uwagi! - wykrzyknęła dorosła suczka.
Wszyscy byli cicho. Całą lekcję Salavana mówiła swój monolog, dopóki nie zostali powiadomieni o przerwie. Nikt jednak nie słuchał podczas zajęć nauczycielki, więc konflikt związany z nowymi szczeniakami w Psiej Szkole nie został rozwiązany. Na przerwie Easy znowu poszła do swojego rodzeństwa i Devo został sam ze swoimi myślami. Postanowił zrobić kilka kółek po podwórku. Nagle zobaczył wielką grupę dookoła nowych uczniów. Zaciekawiony szczeniak podszedł tam.
Mizu rozpłakała się, natomiast Kaze był cały we krwi.
"Pewnie bił się. Ciekawe z kim..." - pomyślał szczeniak i kiedy podszedł jeszcze bliżej, zobaczył gromadę szczeniaków. Gdzieś na końcu widział Horizona, swojego brata. Stał, jak słup i wbijał wzrok w trawę. Mnóstwo szczeniaków, których Devo nawet nie poznał śmiały się. Przykry był to widok dla małego psa.
- Zostawcie nas! Co my Wam takiego zrobiliśmy?! - krzyknęła Mizu przez łzy i uciekła.
Kiedy przepchnęła się przez Devo, szczeniak chciał ją zatrzymać. Ta jednak pobiegła w swoją stronę, a prawdopodobnie nawet wybiegła ze szkoły.
Po kilku sekundach przybiegła Salavana, która zabrała Kaze do szpitala. Pozostałym szczeniakom kazała rozejść się na lekcje.
Devo do końca dnia spędzonego w szkole rozmyślał o Mizu i Kaze. Cały czas miał w głowie rozpłakaną waderkę oraz całego w krwi basiora. Szczeniak zaczął żałować swojego zachowania wobec szczeniaków.
Również, kiedy w tamtym dniu słyszał jeszcze jakieś plotki i śmiechy dotyczące małych wilczków, pies starał się ich bronić. Easy bardzo chwaliła jego zmienione zachowanie, przez co Devo czuł dumę.
Po lekcjach wrócił do domu, żeby zjeść obiad, a następnie wyruszył przed dom Natashy i jej przybranych maluchów. Szedł skrótami, w nadziei, że uda mu się ich zobaczyć.
Kiedy był przed jaskinią, delikatnie zapukał na znak, że ktoś wchodzi. Zanim wszedł, przed sobą ujrzał matkę Kaze i Mizu.
- Co tutaj chcesz? - powiedziała sucho.
- J-Ja chciałem Panią przeprosić... I też P-P-Pani szczeniaki.. - odparł nieśmiało i podał jej stokrotki, które uzbierał podczas drogi do jej jaskini.
Ta się lekko uśmiechnęła i zapytała:
- Wiesz chociaż, kto pobił mojego Kaze?
Ten kiwnął przecząco głową. Natasha zaprowadziła Devo do pokoju Kaze i Mizu.
Basior był cały w bandażach. Dla border collie'go to straszny widok. Kiedy Kaze go zobaczył, spojrzał na niego wrogim wzrokiem.
- J-Ja chciałem Was przeprosić. Za śmianie się z Waszych imion i tym, kim jesteście... Powinienem być bardziej tolerancyjny. Kaze, obiecuję, że postaram się dowiedzieć, kto Cię pobił. A Ciebie Mizu będę bardziej szanować pomimo Twej nieśmiałości. Wiem, że możecie mi nie wybaczyć... - kiwnął smutno głową na koniec swojej wypowiedzi.
Kaze? Mizu? Wybaczycie biednemu Devo? :C
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz