środa, 15 lipca 2015

Od Setha - CD historii Brook

Brook nie reagowała na słowa Setha przez kilka sekund, które zdawały mu się trwać całą wieczność. Zaczynał żałować, że w ogóle się odezwał. Nagle wilczyca oparła głową na jego "ramieniu". W tym momencie pies wstrzymał oddech. Ona jeszcze nigdy tego nie zrobiła.
A jednak teraz siedzieli obok siebie, nie dzieliły ich żadne centymetry.
Po kilkunastu minutach Brook wstała i wyszła na zewnątrz. Tak niespodziewanie. Seth również podniósł się z ziemi. Zdziwiony, odprowadził ją wzrokiem. Dopiero układał sobie w głowie, to, co właśnie się stało.
Czy zrobił coś źle?
Powiedział o jedno słowo za dużo, gdy mówił o swojej zmarłej partnerce?
W jakiś sposób ją zdenerwował?
Stanął w wejściu do chatki i rozejrzał się dookoła. Brook nigdzie nie było. Zdążyła już zniknąć w lesie niedaleko Księżycowego Pola. Owczarek nie chciał za nią biec. O ile wcześniej potrafili zrozumieć siebie nawet bez użycia słów, teraz w ogóle nie wiedział, dlaczego wadera uciekła i co mógłby powiedzieć, gdyby znowu na siebie trafili.
Położył się przy drzwiach domku na terenie jego miejsce zamieszkania. Wbił wzrok w stokrotki rosnące tuż przy nim. Delikatny powiew wiatru sprawił, że kwiaty pochyliły się do przodu, dotykając przy tym ziemi.
Owczarek zamknął oczy. Odpłynął parę minut później.
***
Zbudziło go kilka kropel opadających na jego nos. Otworzył oczy i spojrzał w niebo, niemal całkowicie zakryte przez deszczowe chmury. Ostatnio pogoda tutaj była bardzo zmienna.
Ale Seth nie miał zamiaru dłużej siedzieć w tym samym miejscu. Długie rozmyślania na temat tajemnic Mayi oraz ostatniego spotkania z Brook nie mogły poprawić mu humoru. Właściwie to w tej chwili nic nie mogło tego zrobić, lecz pies chciał chociaż na chwilę przestać myśleć o tym wszystkim.
Musiał wrócić do pracy.
Wstał i pobiegł w kierunku jaskini, w której pracowali lekarze. Właśnie tam znajdował się Prince oraz jego szczeniaki - Nakey i Coffee. Nie bez powodu Seth był przecież obrońcą Gamm. Jego siostra, Verona, często dziwiła się, że tak często przebywa w okolicach jej miejsca pracy.
Z powodu deszczu jego sierść była bardzo mokra, jednakże trochę dalej deszcz już nie padał. Pies otrzepał się z wody, po czym ruszył dalej.
***
Od dwóch godzin krążył wokół jaskini. Towarzyszył mu Cochise, obrońca, który otrzymał jedno zadanie: w razie potrzeby bronić rannych i lekarzy. Jednak na razie niewiele się działo, większość walk miała miejsce na terenach Navydeer, więc to właśnie tam znajdowała się większość wilków.
Owczarek usłyszał, że ktoś wymawia jego imię. Odwrócił się i zobaczył Verie.
- Cześć. - rzucił na powitanie.
- Cześć, Seth. - powiedziała suczka. Podeszła do niego i spytała: - Czy mógłbyś coś dla nas zrobić?
- A co takiego? - odpowiedział jej pytaniem.
- Madeline przygotowuje lek... - zaczęła Verona. - ...i potrzebna jest jej jedna roślina, by go dokończyć. Rośnie przy Stawie Zakochanych, na jednej ze skał otaczających wodospad.
- Okay. - mruknął pies. - A jak wygląda ta roślina, jeśli mogę spytać?
- Nie bardzo wiem, ja się na tym nie znam. - spuściła wzrok, jakby się zawstydziła. - Wiem tylko, że wyróżnia się swoim wyglądem, więc na pewno rozpoznasz, o którą chodzi.
Staw Zakochanych. Niedaleko stąd.
- Dobrze. Poszukam. - uśmiechnął się lekko. - Pa! - zawołał już w biegu.
Nie usłyszał odpowiedzi siostry.
Nie mógł na długo spuszczać jaskini z oka, dlatego musiał biec szybko. Nawet nie zauważył, kiedy dotarł na miejsce. Rzeczywiście, kwiat o niebieskich płatkach i czarnej łodydze od razu zwrócił jego uwagę. Seth zaczął wspinać się po skałach na górę, co nie było łatwe ze względu na dużą ilość innych roślin na nich rosnących. Gdy znalazł się już na odpowiedniej wysokości, chwycił roślinę zębami i delikatnie pociągnął. Nie trzymała się zbyt dobrze, więc z wyrywaniem nie było problemu.
Nagle usłyszał cichy śpiew. Głos brzmiał niczym... Brook! Seth, zbyt zajęty zastanawianiem się, czy to na pewno jego przyjaciółka, nie wsłuchiwał się w tekst piosenki. Po chwili rozległ się dźwięk, który brzmiał tak, jakby ktoś wpadł do wody. Owczarka ogarnął dziwny niepokój, zmieszany z ciekawością.
Zszedł na dół i zobaczył znajomą wilczycę. Po jej sierści spływała woda.
- Hej. - odezwał się Seth.

Brook?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz