(Jest to CD tej historii.)
Seth uśmiechnął się do Brook serdecznie.
- Bardzo chętnie. - odpowiedział. - Gdzie mieszkasz? - spytał, przekręcając łeb w prawą stronę.
- W sektorze Avendeer. Pokażę ci, gdzie dokładniej. - mrugnęła do niego jednym okiem.
Poszła w przeciwnym kierunku, a pies udał się za nią. Deszcz padał coraz mocniej. Gdy rozpoczęła się porządna ulewa, która towarzyszyła im przez całą drogę, już nie szli, lecz biegli. Kiedy już znaleźli się na miejscu, bez zastanowienia wparowali do środka. Wilczyca otrzepała się przy wejściu, więc Seth postanowił zrobić to samo. Następnie usiadł pod ścianą i wbił wzrok w swoją towarzyszkę.
- Czuj się jak u siebie w domu. - oznajmiła Brook melodyjnym głosem.
- Oczywiście. - Na pysku marmurkowego owczarka pojawił kolejny uśmiech. Nie spodziewał się, że przyjdzie mu to z taką łatwością.
Przez pierwsze parę minut rozmowa się nie kleiła. Nagle wilczca zagadnęła psa, który intensywnie myślał nad jakimś sensownym zdaniem:
- A ty gdzie mieszkasz? - spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- W sektorze Fallendeer. - odparł. - Księżycowe Pole. Wybrałem to miejsce z... - zawiesił się na moment. - ...z Mayą. - dokończył.
Zapadła niezręczna cisza. Oboje nie wiedzieli, co teraz powiedzieć.
Zapadła niezręczna cisza. Oboje nie wiedzieli, co teraz powiedzieć.
- A ładnie tam? - Brook odezwała się nieśmiało.
Seth odpowiedział jej dopiero po kilkunastu sekundach.
- Bardzo. - mruknął. - Jest tam niewielka chatka, można wejść do środka lub na dach, aby podziwiać księżyc, który jest widoczny przez cały czas. Słońce nigdy się nie pojawia. Z tyłu znajduje od dawna niedziałający wiatrak.
- Dawno nie byłam w tym miejscu... W sumie to nie przypominam sobie, żebym w ogóle tam kiedyś była. - powiedziała wadera.
- Jeśli chcesz, mogę cię tam jutro zabrać. - zaproponował owczarek, lekko merdając ogonem.
- Okay. - odpowiedziała Brook i uśmiechnęła się, a on odwzajemnił uśmiech. Atmosfera znacznie się poprawiła. - Ale może lepiej jutro rano. Robi się późno. - zauważyła.
- Faktycznie. - przyznał pies. - To... do jutra?
- Do jutra. - odparła.
Owczarek wyszedł na zewnątrz. Przy wejściu odwrócił się jeszcze i pomachał łapą do Brook. Odwzajemniła gest.
Przez całą drogę powrotną myśli Setha krążyły tylko wokół niej. Przypominały mu się sny, o których mu opowiadała, jego niechęć do niej na sam początek znajomości, a następnie szczere i długie wymiany zdań. Nie potrafił wymazać sobie tego z pamięci i nie chciał tego robić. Przy niej poczuł się lepiej, Czuł, że łączyło ich coś więcej niż tylko zwykła znajomość*.
Wszedł do środka domu znajdującego się na Księżycowym Polu. Zerknął jeszcze na księżyc wiszący na niebie i gwiazdy go otaczające. Jutro pokaże je Brook.
Położył się w kącie chatki i oparł głowę na przednich łapach. Zasnął parę minut po zamknięciu oczu.
Wdrapał się na dach budynku i postanowił na nią poczekać.
Położył się w kącie chatki i oparł głowę na przednich łapach. Zasnął parę minut po zamknięciu oczu.
***
Wstał zaraz po przebudzeniu. Nie był pewny, która jest godzina, a brak słońca na niebie w tym miejscu wcale mu nie pomagał. Wyszedł na zewnątrz i rozejrzał się dookoła, lecz nie zobaczył znajomej wadery. Najwyraźniej było trochę wcześniej niż mu się wydawało.Wdrapał się na dach budynku i postanowił na nią poczekać.
Brook? Przepraszam, że takie trochę o niczym, ale dawno nie pisałam Sethem i wyszłam z wprawy, a moja wena twórcza ma się nie najlepiej...
*Żeby nie było - Seth się jeszcze nie zakochał. :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz