piątek, 10 lipca 2015

Od Brook - CD historii Setha

Kolejny głupi sen, o którym wolę już nie opowiadać. Na szczęście, nie był o Mayi. Chociaż według mnie trwał kilka sekund, tak naprawdę dłużył się przez godziny. W końcu otworzyłam szybko oczy, wyrywając się z koszmaru. Bez wahania wyszłam z jaskini. Na niebie nie było nawet słońca, a według ludzkiego czasu pewnie nastała 3 nad ranem. Nie przeszkadzało mi to. Zastanawiałam się, czy Seth jeszcze śpi. Po swoich przemyśleniach poszłam coś upolować na trochę wczesne śniadanie.
*****
Po jedzeniu bez wahania wybrałam się do miejsca zamieszkania Setha i jego zmarłej partnerki. Denerwowałam się tym, aż łapy mi się trzęsły. Nawet ja sama nie potrafiłam wtedy zrozumieć swojego zachowania. W końcu dotarłam do wskazanego przez psa miejsca. Wrażenie? Czułam się... magicznie. Po raz pierwszy widziałam tak pięknie świecący księżyc, dookoła gwiazd. Odwróciłam się w stronę jakiegoś domku. To musiał być ten. Serce zaczęło mi szybciej bić. Spojrzałam na dach budynku. Siedział tam Seth. Pomachałam mu, a on odwzajemnił gest. Weszłam na dach do niego. Spojrzałam na uśmiechniętego psa i szepnęłam: 
- Pięknie tu. 
Seth nic nie odpowiadając, spojrzałam na księżyc, który dalej lśnił. Po paru sekundach zapytał: 
- Wejdziemy do domku? 
- Jasne! - odpowiedziałam. 
Zeszliśmy z dachu i weszliśmy do środka budynku. Moim oczom ukazał się przytulny domek. Przy jednym kącie zauważyłam legowisko, w którym mogłyby się zmieścić dwa psy, natomiast w drugim wejście do tak zwanej "spiżarni". Przy trzecim zauważyłam... 
- Rzeczy Mayi! - krzyknęłam i podbiegłam do różnych przedmiotów. 
Były tam różne plany dotyczące remontów różnych jaskiń, fotografie, jakieś bazgroły... 
- Skąd wiedziałaś, że są jej? - zdziwił się pies. 
- Ze snów... - powiedziałam cicho. 

Seth? Ja też długo nie pisałam Brook, przez co straciłam wprawę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz