- W porządku. Wiesz, niedaleko jest moja jaskinia. Może pójdę po koce dla nas? - zapytałem.
- Jak chcesz. - wzruszyła ramionami.
Wstałem i pobiegłem do swojej jaskini. Wziąłem dwa koce i popędziłem do swojej przyjaciółki. Ona już zasnęła. Uśmiechnąłem się na widok śpiącej Green Day i położyłem ją na kocu. Ja położyłem się na drugim i zamknąłem oczy.
*Następnego dnia...*
- Hej, wstawaj! - usłyszałem głos swojej przyjaciółki.
- Co się stało? - zapytałem sennym tonem.
- Wilki! Tam są, za drzewami!
- Green Day, nie rozśmieszaj mnie. Wojna się skończyła, wilków z tamtej watahy praktycznie nie ma.
- To sam sprawdź!
Westchnąłem i ruszyłem na wskazane przez suczkę miejsce. Faktycznie, były tam wilki. Dałem znać swojej towarzyszce, że trzeba uciekać. Nagle, jeden z wrogów mnie zauważył....
Green Day?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz