- Wiem, że uśmiechasz się sztucznie. Znam Cię. - powiedziałem.
Z Green Day szedł fałszywy uśmiech i spojrzała na mnie.
- Wiem, jestem za szybki. Przepraszam. - dodałem.
- Oj, nic się nie stało.
Nastąpiła między nami grobowa cisza. Poczułem senność, a wiedziałem, że będę musiał kolejnego dnia wstać wcześnie do pracy.
- Ja już idę spać. Jutro nie będzie mnie do południa. - powiedziałem.
- Okay, dobranoc. - odpowiedziała.
- Dobranoc. - pocałowałem ją w "czoło" i poszedłem spać.
**Następnego dnia...**
Według ludzkiego była godzina 5. Green Day jeszcze spała. Zjadłem resztę jelenia, który został z poprzedniego dnia. Potem poszedłem do szpitala. Czas zacząć pracę!
**Kilka godzin później...**
W końcu przerwa! Podczas kilku godzin pracy, zdążyłem zająć się dwoma pacjentami. Wyszedłem ze szpitala, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Nagle usłyszałem głos swojej partnerki:
- Cześć, Alex!
Odwróciłem się do niej i uśmiechnąłem się na jej widok.
- Cześć! Przyszłaś mi coś powiedzieć?
- Tak. A teraz posłuchaj mnie, bo to bardzo ważne, - przybrała poważny ton.
- Zamieniam się w słuch.
Green Day? Co masz mi do powiedzenia? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz