sobota, 18 lipca 2015

Nowy pies w Sforze - Troy!

Powitajmy ciepło nowego goldena retrievera w SPG o imieniu Troy! Należy on do weroniki2288.
Muszę przyznać, że bardzo ciekawy formularz, a zwłaszcza historia. Mam nadzieję, że opowiadania również takie będą.
Życzę szczęścia w Sforze!


Imię: Troy
Płeć: Pies
Wiek: 3 lata
Rasa: Golden Retriever
Stanowisko: Łowca małych zwierząt
Partner: Na razie nikt
Młode: Brak
Rodzina: Nie pamięta ich zbyt dobrze, ale wie, że miał 2 braci i 4 siostry. Został oddzielony od nich gdy miał 4 tygodnie.
Urodziny: 20 dzień jesieni
Sektor: Fallendeer, mieszka na skraju lasu
Cechy: Troy jest zamknięty w sobie. Jest spokojny i nikomu nie potrzebnie nie wejdzie w drogę, chyba, że musi. Nie lubi się przechwalać ani wyzywać, ale czasem traci panowanie nad sobą. Nie wyróżnia się specjalnie z tłumu, a za towarzystwem nie przepada. Woli samotne spacery po lesie czy polowania. Jest w tym całkiem dobry. Nie potrafi odmówić pomocy słabszym.
Historia: Jego przeszłość nie jest jakoś specjalnie ciekawa. Od szczeniaka szkolił się wśród ludzi na psa-przewodnika dla niewidomych. Przeszedł wszystkie testy i szkolenia i w końcu został sprzedany pewnej rodzinie z niewidomym dzieckiem. Była to 10-letnia dziewczynka. Wszyscy go kochali dbali o niego, a Amelia, bo tak miała na imię dziewczynka, pokochała go najbardziej. On też jakoś tak ją polubił. Nie opuszczał jej na krok. Razem bawili się na podwórku, razem chodzili do szkoły... Jednak po kilku miesiącach to wszystko miało się zmienić…
Podczas jednego ze spacerów zdarzył się wypadek. Szli, jak zawsze, tą samą drogą prowadzącą na łąkę i do małego brzozowego lasku. Troy bacznie obserwował czy nic nie zagraża małej Amelii, ale wszystko było w porządku. Chodnik prosty, tłoku na nim nie było, samochody i rowery spokojnie przejeżdżały obok. Amelia szła nucąc jakąś piosenkę. Nagle zza zakrętu wyjechał czerwony Ford prowadzony przez mężczyznę, jak się później okazało pijanego i po narkotykach. Z taką prędkością nie miał szans wyrobić na zakręcie i wjechał na pobocze. Sunął prosto na nich. Troy pociągnął dziewczynkę do płotu, ale pech chciał żeby auto trafiło właśnie w to miejsce. Usłyszał krzyk Amelii, pisk opon i warkot silnika, potem stracił przytomność. Jak przez mgłę widział, że zabierają jego i dziewczynkę do szpitala, słyszał płacz jej matki. Gdy byli na miejscu i Troy był już w 100% przytomny tylko lekko poobijany wyszedł lekarz i oznajmił: „Obrażenia były zbyt rozległe, przykro mi… Nie zdołaliśmy jej uratować” cała nadzieja i chęć życia opadły z psa. Nagle wszystko stało się takie bez sensu… Pogrzeb Amelki był jak film, wydawał się taki nierealny. Przecież ona nadal tu jest! Stoi obok i uśmiecha się mimo, że nikogo nie widzi!-chciał krzyczeć, ale to nie była prawda. Amelka nie żyje i to z jego winy. Nie zdołał jej obronić…
W domu nie było już tak samo, ta cisza dobijała Troya. Ale nie to było najgorsze. Matka dziewczynki znęcała się nad nim gdy jej męża nie było w domu. Nazywała go „zasranym kundlem”, „mordercą” i wieloma innymi. Biła go i okaleczała, lecz Troy nie był w stanie się bronić. Nieważne jaką krzywdę wyrządzała mu ta kobieta, on nie potrafił jej ugryźć. Wiedział co czuje, że nie panuje nad swoimi emocjami, ale właśnie to zraziło jego stosunek z ludźmi. Ta niestabilność emocjonalna i zdolność do przemocy przeważyła szalę. Postanowił uciec.
Nick na howrse.pl i/lub mail: weronika2288

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz