Nos zawsze był mu potrzebny. Dzięki niemu mógł wyczuć takie sytuacje, jak ta.
Leżał sobie w jednej z grot jaskini, w której słyszał rozmowy lekarzy. Nie podsłuchiwał, skądże. Właściwie to w ogóle nie zwracał uwagi na to, co mówią. Uważał, że chyba tylko jedno słowo, a dokładniej imię, mogłoby sprawić, że wszedłby do środka. Brook.
Mylił się.
Nagle zaniepokoił go dziwny zapach, z którym jeszcze nigdy w życiu nie miał kontaktu, więc przykuł jego uwagę. Podniósł się z ziemi i zaczął iść przez korytarz prowadzący do miejsca, gdzie znajdowała się jego przyjaciółka.
- Andtidotum! - wykrzyknął ktoś. Owczarek nie musiał się zastanawiać, kto. Poszedł w kierunku, z którego dochodził głos.
Zatrzymał się jak wryty, gdy zobaczył wilczycę trzymającą strzykawkę z płynem o niespotykanej barwie. Brook wyglądała tak, jakby właśnie miała zamiar się zabić.
- Co ty chcesz sobie zrobić?! - Seth wytrzeszczył oczy, spoglądając to na waderę, to na strzykawkę.
Już chciał podejść bliżej i wyrwać jej ten przedmiot, kiedy odrzekła:
- Wiem, co mi jest. Wystarczy, że wstrzyknę w siebie tę substancję... i przestanę mieć kontakt z Mayą. Będę znowu normalnym wilkiem.
Minęło pół minuty, zanim przetrawił jej słowa i ułożył je w kilka sensownych zdań. Zakrztusił się, gdy dotarło do niego, co powiedziała Brook.
- Oszalałaś? - wychrypiał.
Nigdy nie ufał czemukolwiek, co było umieszczone w strzykawce. Źle mu się to kojarzyło.
Miał wrażenie, że substancja może doprowadzić jego przyjaciółkę do śmierci, oczywiście on tego nie chciał, trudno się temu dziwić. Tym bardziej, że ostatnio nie dogadywali się najlepiej, a przyajmniej jemu tak się wydawało.
Dręczyło go paskudne przeczucie, że to jego wina.
- Nie. - odpowiedziała krótko. - Długo byłam nieprzytomna? - Zaskoczyła go nagłą zmianą tematu.
- Kilka dni. - odparł Seth.
Igła znajdowała się już dwa centymetry od jej łapy. Psa ogarnęło przerażenie.
- Przestań! - wydarł się.
"Brwi" wadery powędrowały do góry.
- Seth, ja nie chcę dłużej ciągnąć tych snów. - powiedziała, posyłając mu oskarżycielskie spojrzenie. Jakby to wszystko było jego winą. - Zrozum to.
Owczarek pokiwał głową, po czym zorientował się, co właśnie zrobił. Natychmiast nią pokręcił.
- Skąd wiesz, że w środku jest to, czego szukasz? - spytał.
- Zaufaj mi, Seth. - Brook zmarszczyła "brwi".
Seth doszedł do wniosku, że wadera ponownie sądzi, iż on przyjaźni się z nią tylko po to, by mieć na bieżąco dostęp informacji dotyczących jego zmarłej partnerki, co nie było prawdą. Naprawdę nią nie było. Uświadomił sobie, że jego zachowanie właśnie na to wskazuje. Jęknął w myślach.
- A rób co chcesz. - mruknął, powoli cofając się do tyłu. Nie chciał być świadkiem tego, co miała zamiar sobie zrobić, lecz nie miał zamiaru zostawiać jej tu samej. Po kilku sekundach namysłu stanął w miejscu.
Brook?
- Oszalałaś? - wychrypiał.
Nigdy nie ufał czemukolwiek, co było umieszczone w strzykawce. Źle mu się to kojarzyło.
Miał wrażenie, że substancja może doprowadzić jego przyjaciółkę do śmierci, oczywiście on tego nie chciał, trudno się temu dziwić. Tym bardziej, że ostatnio nie dogadywali się najlepiej, a przyajmniej jemu tak się wydawało.
Dręczyło go paskudne przeczucie, że to jego wina.
- Nie. - odpowiedziała krótko. - Długo byłam nieprzytomna? - Zaskoczyła go nagłą zmianą tematu.
- Kilka dni. - odparł Seth.
Igła znajdowała się już dwa centymetry od jej łapy. Psa ogarnęło przerażenie.
- Przestań! - wydarł się.
"Brwi" wadery powędrowały do góry.
- Seth, ja nie chcę dłużej ciągnąć tych snów. - powiedziała, posyłając mu oskarżycielskie spojrzenie. Jakby to wszystko było jego winą. - Zrozum to.
Owczarek pokiwał głową, po czym zorientował się, co właśnie zrobił. Natychmiast nią pokręcił.
- Skąd wiesz, że w środku jest to, czego szukasz? - spytał.
- Zaufaj mi, Seth. - Brook zmarszczyła "brwi".
Seth doszedł do wniosku, że wadera ponownie sądzi, iż on przyjaźni się z nią tylko po to, by mieć na bieżąco dostęp informacji dotyczących jego zmarłej partnerki, co nie było prawdą. Naprawdę nią nie było. Uświadomił sobie, że jego zachowanie właśnie na to wskazuje. Jęknął w myślach.
- A rób co chcesz. - mruknął, powoli cofając się do tyłu. Nie chciał być świadkiem tego, co miała zamiar sobie zrobić, lecz nie miał zamiaru zostawiać jej tu samej. Po kilku sekundach namysłu stanął w miejscu.
Brook?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz