Leżałam na brzegu Złotego Wodospadu i patrzyłam w wodę. Tamtego dnia było dosyć zimno, co mnie denerwowało. Nie chciałam jednak narzekać, w końcu mogło być gorzej. Kiedy pada deszcz jest tak ponuro i smutno. Mogę się cieszyć, że niebo jest czyste. Czułam się nieco obca. W końcu dołączyłam niedawno i nikogo nie znałam. Przypomniałam sobie przeszłość, ale nie pamiętałam nawet imion swoich bliskich. Czasami myślałam o poszukaniu drogi do farmy, ale to niebezpieczne. A w dodatku miło i spokojnie jest w tej sforze, czemu by nie zostać...
- Witaj. – usłyszałam.
Szybko wstałam i odwróciłam się w tamtą stronę, nie wiedząc, kto do mnie mówi. Przede mną stanął pies. Był ode mnie nieco większy.
- Cz-cześć. – powiedziałam cicho.
Nie spodziewałam się, że ktoś będzie chciał ze mną rozmawiać. Nie chciałam wyglądać na zdezorientowaną, ale taka byłam.
Jakiś pies?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz