- Nie wiem. Niekiedy. - zjadłam pół rogacza i już nie mogłam. Trudno. - Wiesz co? Jesteś spoko.
- Co? Ja? .. dzięki. - powiedział oblizując się.
- Nie ma za co. No.. to na łąkę poprowadziłeś. Poprowadź mnie nad jakieś jezioro, czy cuś..
- No.. Wiem gdzie jest końska plaża.
- Eee. Coś innego. Znowu nie będę mogła się powstrzymać i upoluję tym razem konia, a ja dużo nie jem. Odpada.
- No to... Jest coś takiego nad wodą, ja nie wiem jak się nazywa to miejsce, ale jest fajnie.
- No.. Okey. - powiedziałam i poszłam za psem. Wszystko wskazywało na to, że prowadzi do Stawu Zakochanych, a ja w duszy błagałam, żeby mnie tam nie zabierał. A jednak..
- To Tu. - powiedział samiec.
- nie uważasz, że to za wcześnie? - zapytałam, postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- NA CO? - Alex zrobił duże oczy.
- No wiesz, lubię Cię- ale raczej nic z tego. - zaczęłam się śmiać.
- O co Ci chodzi?
- Wiesz jak nazywa się ten staw? - zapytałam znudzona wrabianiem
- Nie..
- Nie?
- No gadaj, jak?
- Staw zakochanych. - zaczęłam się tarzać ze śmiechu po ziemi
Alex? ;d
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz