Seth wysłuchał opowieści Brook z uwagą. Skupił się na jej słowach, w tej chwili nie liczyło się nic innego.
Zdziwiło go jednak ostatnie zdanie. Jak to się stało, że Brook tak szybko zwątpiła w miłość?
- Wiesz... Jeszcze niedawno też tak myślałem. - zaczął niepewnie. Miał zamiar opowiedzieć wilczycy o... Mayi. Tak, o niej. - Ale potem poznałem Mayę. Spędziliśmy razem piękne chwile. Niestety, to, co jest piękne, nigdy nie trwa wiecznie. - Setha zaskoczył fakt, że mówienie o zmarłej parterce idzie mu tak łatwo. Nie spodziewał się tego. Słowa same płynęły. - Odeszła tak niespodziewanie. Nikt nie był na to gotowy. Przez pewien czas tak jak ty byłem utwierdzony w przekonaniu, że miłość nie jest dla mnie... Ale potem zauważyłem, że gdybym jej nie pokochał, wówczas nie byłbym szczęśliwy. Już dawno temu przestałem wierzyć w to uczucie, ale ona je przywróciła. Sprawiła, że dostrzeglem piękno na świecie. Jej śmierć była bolesna, to prawda. Ale Maya pomogła mi żyć jako szczęśliwy Seth. Czyli prawdziwy Seth. - zakończył owczarek. Wydawało mu się, że Brook była zaskoczona jego "przemową".
- Pewnie masz rację. - westchnęła i spuściła wzrok.
- Brook... Może i jestem naiwny, ale ja wierzę, że kiedyś i ciebie spotka miłość. - powiedział Seth.
Brook? Seth przemawia. :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz