Nie wiem, czy w ogóle mogę tak mówić, ale nudzi mi się ta wojna. Nie jestem słabym wojownikiem, lubię nawet walczyć, ale ciągle zabijanie robi się męczące w różnych sensach. Potrzebowałem wypoczynku ale bałem się zostawić jakieś pole bitwy bez kogoś bardziej doświadczonego. Niby wielu z nas walczy, ale, nie chwaląc się, jestem tu jednym z tych lepszych w tej chwili. I jako jeden z nielicznych nie mam zbyt poważnych obrażeń. Owszem, mam pełno zadrapań i jestem praktycznie cały we krwi, ale jestem jednak cały - bez złamań, z oboma uszami i wszystkimi kończynami, a na dodatek bez jakichś trwałych obrażeń. Wykorzystałem jednak pewną myśl, jako argument - jesli się jeszcze pomęczę, zaraz przegram jakiś pojedynek i oberwę, a wtedy stracą mnie na zawsze. Więc odpuściłem na chwilę, wybierając się na spacer. Wybrałem północne obrzeża, blisko oceanu. Tam nie było pełno wilków, a szum wody uspokajał. Mogłem pobyć sam na sam ze sobą. Plus konie były kuszącą oferta po tak długim jedzeniu żylastych sarenek.
Szybko zdecydowałem się na upolowanie gniadego ogierka skubiącego trawkę z wydmy. Przy okazji uratuję tę stertę piachu. Raczej gdyby nie była potrzebna, natura by jej nie utworzyła, czyż nie? Tak więc rzuciłem się na zwierzę. Kątem oka zauważyłem, że jego stado tez się spłoszyło. Niby nic dziwnego, ale niedość że było dużo dalej, to biegło do mnie, a jakby uciekało. Dopiero gdy po ciężkiej walce z ogierem udało mi się po powalić, ustaliłem że stado spłoszyła ciemna suka, najwyraźniej też udająca się na polowanie. Była blisko, ale kopniak siwego konia ją zniechęcił. Wyglądała na nową w świecie dzikich psów. Gdy mnie zauważyła i zobaczyła mą ofiarę powoli się zbliżyła. Uniosłem pysk znad padliny, w ciszy obserwując co zrobi. Jednak liczyłem, że podejdzie i zacznie rozmowę. Chciałem trochę towarzystwa...
Dark Star?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz