Arashi zwinęła się w kłębek i zamknęła oczy. Już nie zasnęła. W głowie słyszała szum płomieni i ujadanie psów. Następnego dnia rano wymknęła się na dwór. Była przygnębiona co sprawiło że stała się spokojniejsza. Zamieniła kilka słów z suczką przy wodopoju i ruszyła dalej. W pewnym momencie poczuła głód a jako że było jeszcze wcześnie nie liczyła na dostawę śniadania przez łowców. Z resztą była wojna i większość psów polowała sama. Przyczaiła się w krzakach niedaleko strumienia i zaczęła czekać. Tak jak podejrzewała chwilę potem przystanął przy nim zając. Arashi skoczyła i złapała zwierzątko w zęby. Pisnęło po czym znieruchomiało. Położyła przed sobą zdobcz i spojrzała w jej wytrzeszczone oczy. Straciła apetyt.
- Witam! - usłyszała za plecami. Behemoth.
- Witam. - odparła spokojnie bez ani jednej nuty złośliwości. Nie chciało jej się z nikim kłócić.
- Ładne polowanko. - odparł pogodniej.
- Szczerze mówiąc to straciłam apetyt. - westchnęła. Podsunęła mu łapą zająca przed nos. - Chcesz?
- Coś ty taka miła?- zapytał. Wzruszyła ramionami i spojrzałam na zająca.
- No to chcesz go?
Behemoth? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz