Szłam z pochylonym łbem, co jest w zwyczaju borderów. Zastanawiałam się, co ze sobą począć. Navydeer, mój ukochany sektor już nie jest mój. Już nie jest w ogóle sfory. Byłam wszystkim zdesperowana, straciłam już wszystko. Nawet rozważałam wejście do mojego dawnego miejsca na ziemi, do mojego Deer'a... Chciałam pozwolić się zabić, wszystko było mi już jedno. Szczerze mówiąc, teraz, nadal nie do końca świadoma tego, co robię, kierowałam się w tamtym kierunku. Wtedy jednak podbiegł do mnie husky.
- Witam - powiedział, chciał coś jeszcze dodać, ale przerwałam mu szybko.
- Hej - zabrzmiał mój smutny ton. Sama siebie z początku nie poznałam, aż ze zdziwienia zastrzygłam uszami.
- Co się stało? - Zdziwił się. - Z natury jesteś taka pesymistyczna, czy może coś cię trapi? - Nie zapytał sarkastycznie. Potrafił wypowiedzieć zdanie brzmiące dziś tak ironicznie bez żadnej nuty tej ironii! Spojrzałam na niego.
- Ech, co chcesz wiedzieć?
Macho? May jest doprawdy zdesperowana, nie pogorsz tego! ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz