Próbowałam rozróżnić psy które akurat jadły, lecz nie umiałam, a Hockey kazał mi znaleźć Casey. I co tu zrobić? Stałam nie ruchomo cały czas wpatrując się, w końcu podeszłam do pierwszego, lepszego psa , który od razu wskazał mi suczkę.
- Casey, tak ?- Zapytałam.
- Tak to ja – Odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Hockey kazał mi powiedzieć, cytuję „Powiedz jej, że przez chwilę ona rządzi”.
- A gdzie on teraz jest ?
- No przecież tam leee..ży. Yyy… leżał. Ale to nie ważne kazał ci wszystko pilnować. – Odwróciłam się w stronę wyjścia i trochę podenerwowana powoli skierowałam się w jego stronę. Nageezi wciąż spała, więc miałam trochę czasu na przejście się i znalezienie Alfy. Lecz gdy wyszłam mój instynkt kazał mi zawrócić, przeczuwałam, że będzie dzisiaj coś ciekawego. Weszłam z powrotem i postanowiłam czekać aż sarno lis się obudzi. Chwilę to trwało, przez to gapienie się bez celu mi też się zachciało spać. Gdy już miałam odpłynąć do krainy kolorowych snów Nageezi lekko podniosła pyszczek i przeciągnęła się. To znaczyło, że jednak się nie prześpię. Sarna obejrzała się dookoła, z pewnością szukała Hockey’a. Jak się zorientowała, że jest tylko za mną wpadła w panikę. Szybko pobiegła i skuliła się w kącie.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, a przynajmniej postaram się nie zrobić. – Próbowałam ją uspokoić, ale chyba mi nie wychodziło. – Mam na imię Elaine, pies który cię tu przyprowadził, Hockey mówił , że ty masz na imię Nageezi. Poszedł sprawdzić teren na którym Cię znalazł, więc jesteśmy na siebie skazane. – Nageezi nie wydawała z siebie żadnych dźwięków, siedziała skulona i wystraszona. – Dobra, widzę że nie jesteś zbyt rozmowna. Hmm… może mi powiesz co tam sama robiłaś ? – Suczka wciąż milczała. – Ok., to może mi opowiesz o swojej rodzinie ? – Nageezi siedziała jak mysz pod miotłą i nie chciała nic mówić. – Serio jestem aż taka straszna ? Powiedz coś w końcu. – Wtedy zobaczyłam Jason’a. Wbiegł do środka i od razu skierował się w stronę Casey. Chyba coś się stało Hockey’owi, bo w końcu Jason to obrońca alf. Postanowiłam zobaczyć o co chodzi, ale co zrobić z wystraszoną sarną ?
- No więc ja na chwilę wyjdę, a ty jeśli się tylko ruszysz to połamie moje zęby na twoich kościach, ok? Dobra rozumiemy się ? – Nageezi zaczęła wtedy jeszcze bardziej drżeć ze strachu, myślałam że zaraz zdechnie, ale przynajmniej mnie posłucha. Wyszłam powoli i poszłam za Casey. Trochę się wlokłam i w końcu straciłam ją z oczu. Wtedy zdecydowałam, że zaczekam na nią tutaj. Po jakimś czasie usłyszałam czyjeś kroki. Szybko się zerwałam i próbowałam rozpoznać postać. Bez chwili zastanowienia stwierdziłam że to Hockey i miałam rację.
- Powinnam Cię teraz utłuc , jak mogłeś mnie samą zostawić z sarną. Z nią się nie da normalnie dogadać, dodatku cały czas się trzęsie, w końcu wywoła trzęsienie ziemi. Zrób coś z nią, albo ja się tym zajmę, tylko jak ja się za nią wezmę to ona już nigdy w życiu się nie ruszy !!! – Byłam bardzo wkurzona i wiadomo co zrobiłam. Wyżyłam się na poturbowanym Hockey’u.
Hockey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz