wtorek, 2 września 2014

Od Saszy

Nie śpię. Nie ma sensu próbować skoro i tak za chwilę jakiś spanikowany pies wyciągnie cię z łóżka... Tylko że tym spanikowanym psem byłam ja. Pozwoliłam sobie, jak Leen, zmienić stanowisko na wojownika. Teraz mocowałam się z jakimś niedouczonym lalusiem. Trochę techniki znam. Podziękowałam temu komuś na górze że byłam na Antarktydzie i polowałam na foki i morsy, tak, trzeba się było nieźle namocować... W tej chwili Laluś przejechał mi pazurem po pysku. Pomyślałam:
- To fajtłapa!
Krew lekko cieknie bo wilk nie umie walczyć. Nie czuję bólu, teraz tylko chcę się zemścić. Jakiś zirytowany wilk odpycha Lalusia; mocuje się teraz z zawodowym mordercą. Na Antarktydzie tylko się droczyłam, nie zabijałam. Spojrzałam wilkowi w oczy. Zobaczyłam tam niechęć i złość. Na kogo, nie wiem. I jeszcze coś... No dobra, trzeba troszkę wydostać z siebie słodyczy... Zręcznie uskakuję przed majtnięciem łapą i zaczynam: podchwytliwe, zadziorne oczka, słodkie minki, no wywdzięcz się! Wilk staje osłupiały, aa ja wybijam się na środek areny nie przestając. Wilki które mają olej w głowie tylko co jakiś czas przystają, żeby się nadziwić. Te bez oleju gapią się na moje wygibasy bez przerwy. Te psy które są ledwo żywe zwiały, dobra, mogę przestać. Chodziło mi tylko o to, żeby psy którym niewiele do śmierci przetransportowały się gdzieś. Nagle przestaję i wściekle rzucam się na najbliższych osłupielców.





CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz