czwartek, 28 sierpnia 2014

Od Saszy - CD historii Gabriela

 - Gabriel! Żyjesz?! - jęknęłam.
Może nie znałam Gabriela zbyt dobrze, ale nie chciałam zgonu kolejnego psa. Opowiedziało mi jakieś mamrotanie. Pokręciłam z rezygnacją głową. Ledwie dociągnęłam psa na bezpieczniejsze miejsce, a zobaczyłam... Nie do wiary! On, ale jakże zmieniony... Stał tam, z czarnym błyszczącym futrem. Sam Sao...! Warczę:
- Witaj kotku, wpadłeś...
- Nie tak prędko mała... Pokonałaś mnie dzięki reszcie sfory, teraz każdy...
Rozejrzałam się. Każdy pies walczył z przynajmniej jednym wilkiem. Zaczęłam:
- Chwila... Nie możemy między nami zrobić choć tymczasowego zawieszenia broni?...
Mruknął:
- No... Dobra, jeśli jak przyjdę w odwiedziny to nikt mnie, jeśli nic wam nie zrobię, nie zje.
- Okej. Tylko pamiętaj; nie rób nic reszcie sfory bo będą zmuszeni się bronić.
Przeszłam cicho z wilkiem do jaskini. Powiedziałam pokazując małe:
- To owoc naszej jakże ogromnej miłości.
- Nie przesadzaj.
Nagle do jaskini wpadł przerażony Grave, a ze strachu mało nie skonał widząc jak normalnie rozmawiam z wilkiem:
- Saszsza, ttty...?
- Tak, wiem. Potrzeba nowe psy.... Mam pomysł! Sam, jesteś przecież przewodnikiem watahy. Może byś nakazał rozejm...?
Ogniki w oczach wilka zapaliły się. Nie był nawet taki okropny...
- Jasne! Pędzę lecę!
I rzeczywiście, ja pobiegłam do Hocka, a Sam nakazał rozejm swojej watasze.


Jakiś lekarz? Gabriel? Hockey? ew. Grave?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz