- Nie - odpowiedziałem szybko. - Teraz pora na zniesienie wszystkiego do schowka.
Jared zrozumiał aluzję. Wygiął się nieznacznie, ale wziął jeden z worków i zaniósł go z resztą w odpowiednie miejsce. Już po chwili byliśmy znowu w miejscu zbiórki.
- Okay, robota skończona - stwierdziłem. - Możecie się rozejść.
Wszyscy już skierowali się w stronę swych mieszkań, ja również obrociłem się w kierunku lasu. Wtedy jednak usłyszałem za sobą cichy głos:
- Hockey..?
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz