Tego pytania się nie spodziewałem... Ojcem? W sumie... To od tych kilku dni czuję się, jakby to były moje szczeniaki, to dziwne, ale naprawdę tak bylo... A Sasza... To trudne, bo zgodziłem się jakby ze względu na nią, jednak czy... Rozmyślałem, podczas gdy od początku to wiedziałem... Wiedziałem, że powiem:
- Tak. Zgadzam się.
Na pyszczku Saszy pojawił się nieśmiały uśmiech. Odwzajemniłem ten gest. Spojrzałem na maluchy. Od teraz jestem ich prawdziwym ojcem. Nie biologicznym, ale prawdziwym. Potem zerknąłem na Saszę. Wyszczerzyła zęby i powiedziała:
Sasza? Brak weny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz