Ta informacja napradę mnie zadziwiła. Sasza jest młoda, za młoda na szczeniaki. Przez chwilę stałem w bezruchu, nie mając pojęcia, jak zareagować. Inne psy również były zaszokowane. Stali i patrzyli na Saszę i stojącego z tyłu Hockey'a. Alfa miał bardzo tajemniczy wyraz pyska. Stał z tyłu z "założonymi łapami". W końcu się zaczęło. Jakiś pies, którego nie kojarzylem (jak wielu psów) wyszedł na przód i ogłosił, że to zdrada stanu. Psy zaczęły się przekrzykiwać. Szybko się wycofałem, akurat, kiedy Hock zastąpił Saszę, która się cofnęła do tyłu. Podbiegłem do niej. Zbliżyłem się z podkulonym ogonem i uszami, w geście współczucia, ale ona odebrała to chyba bardziej jako przygotowanie do smutnej wiadomości, np. powinnaś odejść, bo skuliła się bardziej, a jej mina zrobiła się jeszcze bardziej smutna.
- To prawda? - Spytałem z niedowierzaniem. - To prawda z tą ciążą?
- Mhm - kiwnęła głową. - Ale... Nie chciałam...
Uniosłem głowę. Czyli niespecjalnie. Oby Hock ogarnął towarzystwo.
- Jak chcesz... Mogę ci pomóc przy szczeniętach - uśmiechnąłem się. - Tylko mnie zawołaj, a przebiegnę. Nie znam się, ale... Zawsze chętnie...
Sasza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz