Szedłem wzdłuż brzegu oceanu, ciekawy co przyniesie dzień. Hockey gdzieś poszedł, wiec być może będzie jakaś awantura. Chętnie się przekonam. Zakręciłem więc w stronę centrum. Nadal szedłem ociężale. Ta wiosna była wyjątkowo ciepła. Nagle ujrzałem za krzakami postać. Miała białą sierść, posturą przypominała Biał... białego owczarka szwajcarskiego. Miała obcy mi zapach. Podszedłem. Poczuła mnie, bo się obróciła.
- Cześć - rzuciła.
- Cześć. Nazywam się Dry. Jesteś ze sfory?
- Tak, niedawno dołączyłam. Luna - uśmiechnęła się.
Luna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz