- Nah, wyglądasz komicznie.
- Narzekasz. Chodź, zjemy rybę – odparł Hockey.
Nie zastanawiałam się dwa razy nad tą propozycją i już po chwili po mintaju zostały tylko ości.
- Mniam. Muszę tu częściej przychodzić – powiedziałam, przełykając ostatni kęs.
Hockey pokiwał głową.
- Jest tu mnóstwo ryb, czasami dwa razy większych od tego tu – wskazał łapą na ości.
- Dwa razy…? – ślinka mi pociekła na samą myśl o takim smakołyku.
- Yup. A teraz chodź, musisz się w końcu nauczyć czytać.
Zaczęliśmy iść w stronę domu alfy. Po drodze zjedliśmy jeszcze trochę malinek, które znaleźliśmy obok ścieżki. Właśnie miałam zamiar zerwać kolejny owoc, gdy z malinowego krzaka dobiegł dziwny odgłos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz