czwartek, 24 lipca 2014

Od Saszy

Gdy zjadłam śniadanie, wyszłam na plażę popływać i połowić. Nagle coś capnęło mój biedny ogon, który ostatnio solidnie obrywa na każdej ''misji''... Obejrzałam się i mało nie zemdlałam z wrażenia... Wrzasnęłam:
- Aaaaaaaaaaaaaa! Goni mnie wielki okoń żmijogłowy!!!!
Coś capnęło ogon okonia i mój, a właściwie wilczur. Podziękowałam i pobiegłam po wędrowca. Podziękowałam Hockeyowi i zabrałam Elliota do domu, gdzie zjadł, udało się go nakłonić do spółki przy zmywaniu i poszliśmy spać, byliśmy zmęczeni.



Ktoś? Miałam opo dłuuugie jak nie wiem, ale gdzieś sb poszło :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz