niedziela, 6 lipca 2014

Od Saszy

Pobiegałam po łąkach i pobiegłam do Hockey'a. Krzyknęłam od progu: Dostawa ziół!
 Pies odpowiedział z uśmiechem:
- Heh, fajnie! A i mam do Ciebie sprawę... 

Zaproponowałam: 
- Chodźmy do mieszkania! 
Pies odpowiedział:
- Ok, Ok, ale się nie rozkręcaj! 

Gdy dotarliśmy zaczął majestatycznym, uroczystym tonem:
- Będziesz miała gościa... 

Od razu pisnęłam: Kogo? Co? Jak? Ja? Na pewno? 
Zachichotał i powiedział:
- Tak, ty. To będzie... Coś zbliżonego do psa i do lisa, ale wygląda bardziej jak lis. Co jada? Jada w większości kury, ale nie pogardzi innymi zwierzami... 

Zapytałam po raz kolejny: 
- Jakieś szczególne rzeczy?
Hockey odpowiedział:
- Dowiesz się od niego... 

Pobiegłam do domu. Szafki, talerz, łyżka, stolik, ratunku! Tu kurz wytrzeć, tamto umyć, a i podłoga do umycia... Byłam wykończona... Pomyślałam: Już jutro przyjdzie... Po sprzątaniu, wykończona jeszcze gorzej... 

Kto tam chce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz