-Nie jakoś tak...- Zaczęłam niepewnie.
-Niby dlaczego?-Zapytał nadal uśmiechnięty.
-Dobra pójdę...-Powiedziałam to przekręcając oczy. Ale jak już zaczęłam wchodzić poczułam się dziwnie, bo nigdy nie wchodziłam od tak sobie lub dla zabawy do wody, po prostu wchodziłam dla oczyszczenie ran albo jeśli nigdzie w pobliżu nie było jedzenia to po prostu wchodziłam by połowić ryby.
-Więc... - Zaczęłam.
-Więc... hmm...-Zastanowił się i szybko dał nura pod wodę, nagle poczułam jak coś ciągnie mnie za łapę wiedziałam, że to był Hockey, gdy się wynurzył zapytałam:
-Co ty robisz?
-Nie wiesz, co to zabawa?
-No w sumie nigdy się nie bawiłam, no chyba jak byłam bardzo małym szczeniakiem, ale tak to nie, bo musiałam walczyć o przetrwanie.
Hockey już miał coś powiedzieć, ale nagle trzepnął piorun w pobliskie drzewo i nadchodziła burza, więc szybko wyszliśmy z wody.
-Może pójść z tobą?-Zapytał.
-Nie, dzięki, poradzę sobie sama-odpowiedziałam z poważną miną.
- A może...- Zaczął.
Hockey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz