Zerknąłem na Maddy, później na znikające słońce.
- Nic poważnego się mi nie stało. Medycy szybko opatrzyli rany, ale nie uszkodziły mi wilki żadnego narządu. - Dopiero po skończeniu zdania, zdałem sobie sprawę z tego, jak nieskładnie to zabrzmiało. Pozostawiłem to jednak w spokoju. Suczka nadal wlepiała wzrok w wodę, ciągle w milczeniu. - Fart zebrał ekipę, pójdą tam, gdzie spotkaliśmy wilki i je wyśledzą.
W końcu Madeline raczyła na mnie spojrzeć. Z jej oczu wyczytałem ciekawość i niepewność.
- Nie martw się - powiedziałem do niej łagodnie. - W sumie dobrze się stało. Wiemy już, że grasują na naszym terytorium, a na dodatek gdzie. Gdyby nie ty, nie znaleźlibyśmy ich.
- Słabe pocieszenie - mruknęła.
"Wiem, wiem".
- Ale zawsze coś - przysunąłem się i szturnąłem ją w bok, wyszczerzając się szeroko. - Czyż nie?
Zmroziła mnie wzrokiem w odpowiedzi, ale na jej pysku dostrzegłem mały uśmieszek.
Maddy? Ach, to zakończenie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz