Coś mi było... Byłem osowiały, nie mogłem spać, było tak nie dobrze... Co rano szedłem z mozołem do Gerisa. Nie miał pojęcia co to... Kiedy siedziałem samotnie przy Fioletowej Rzeczce, jakiś potwór - nie wiadomo co wynurzyło się z wody i powiedziało: Czekasz nadaremnie, to uczucie nie minie! Sfora się zawali, tylko ty możesz ją uratować! To stanie się jutro! Zapytałem z przerażeniem: Jak mogę uratować Sforę i co się stanie?! Nagle uświadomiłem sobie - to Ruda Wiedźma! Wiedźma odpowiedziała: Sfora się zawali, skały wpadną do wody, lasy się zawalą, wszystko się zapadnie. Zapytałem: A jak mogę pomóc? Ruda Wiedźma powiedziała: Wydaj swoją sforę, a nic ci nie będzie! Krzyknąłem: Nigdy poczwaro, wiedźmo przeklęta! Wiedźma złośliwie odpowiedziała: To po tobie! Pobiegłem do Alfy. Dyszałem: Hock, Hock! Wiedźma! Ruda! Ruda Wiedźma! Hockey krzyknął: Na balkonik! Pobiegłem zawiadomić resztę. Po paru minutach byli wszyscy. Hockey wyjaśnił: Ruda wiedźma. Do boju, jak najszybciej! Niektóre psy chwilę panikowały, inne szybko biegły się przygotować. Na placu rzeczywiście drzewa się waliły a skały Fioletowej Rzeczki z hukiem wpadały do wody. Prędko biegliśmy, gryźliśmy Rudą... Po bardzo, bardzo trudnej bitwie wracaliśmy do domów jako zwycięzcy. Uprzątnąłem dom z pomocą paru suczek. Wszystko lśniło, błyszczało... Nagle wiedźma pojawiła się mi przed nosem. Zapytałem zdziwiony: A ty co znowu wyrabiasz w moim mieszkanku, co? Usłyszałem głos:
- Tajek, obudź się! To była Sasza. Mruknąłem pod nosem: Przepraszam, padam z nóg... Jeny. Znów pomyłka. To Lameline. Odpowiedziała:
- Nie ma za co, zmęczeni są wszyscy.
Od Madeline: Widzę, że więcej z ciebie nie wycisnę. Cóż, wstawiam, ale ilość linijek jest wątpliwa... Na balonik! xd Zaraz spadnę z krzesła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz