Zdziwiło mnie to pytanie. Jednak tylko na początku. Później szybko przeanalizowałem wszystkie swoje myśli - już nie raz rozmarzałem o grupce szczeniąt kręcącej się między łapami...
- A wiesz, że trochę tak? - Uśmiechnąłem się do suczki wesoło. - Wprawdzie mam wszystko zawalone swoim stanowiskiem, ale moja matka jakoś sobie poradziła, więc i ja dam radę.
Chili odpowiedziała uśmiechem. Wtedy zjawił się jakiś inny pies...
- O, cześć - powiedziałem dość niezręcznie.
Zmróżył oczy.
Chili? Ktokolwiek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz