Długość tego formularza nieco mnie zniszczyła wewnętrznie... Jednocześnie - super, z drugiej strony... To wszystko teraz czytać... No ale cóż, to w końcu $HODOWCZYNI$*****. Już nie ta, z którą mieliśmy do czynienia jako Jason, bo tamta powróciła na swoje stare konto - Neli. To Nasza stara Hodowczyni$, z poprzedniej edycji. Znana jako Ekler. Tym razem mamy do czynienia z Vexonem, dość wyjątkowym.. Dlaczego? Dowiecie się. Może niektórzy się domyślą. Ale i tak milczeć! :P
Imię: Vexon
Płeć: Pies
Wiek: 7 lat
Rasa: Owczarek niemiecki
Głos: Snow Patrol - Chasing Cars
Stanowisko: Wojownik
Partnerka: Poza Sforą. Ale ma nadzieję, że kiedyś, dzięki tej sforze, odnajdzie ją.
Młode: Monoly, Freya,Vivat
Rodzina: Poza sforą.
Urodziny: 19 dzień wiosny
Sektor: Fallendeer
Cechy: Energia. Nigdy niekończący się zapas energii przyprawia niektórych o szał, zwłaszcza, gdy organizuje nim ktoś taki, jak Vexon. Ten pies ma dystans do siebie, ale wymaga tego również od innych. Nie lubisz, gdy ktoś się z ciebie nabija, nawet tylko dla fanu i sam nie wierzy w swoje słowa - trzymaj się od niego z daleka. Ma swoje własne zasady, sam sobą rządzi. Dusza towarzystwa, najchętniej przebywająca z innymi psami o podobnym usposobieniu. Prawdopodobnie inne po prostu z nim nie wytrzymują... Na świat patrzy optymistycznie, a każdą chwilę traktuje jako odpowiednią do zabawy. Jest w sumie dużym szczeniakiem. Do maluchów go nie ciągnie, ale mu nie przeszkadzają. Swoje wychowywał z pasją. Zawsze dotrzymuje obietnic danych samemu sobie, niekoniecznie innym. Wbrew pozorom jest dość leniwy, ale, choć nie wydaje się to możliwe, i pracowity. Gdy wyznaczy sobie cel, dąży do niego, nic go nie zniechęci. Ma lekką awersję do zwierząt mniejszych, to jest kotów, i ludzi. Do tego drugiego nawet przywykł, mimo to nie lubi mieć z nim kontaktu. Jego inteligencja jest ponad przeciętna, jednak na pierwszy, a nawet i dziesiąty rzut okiem tego nie widać - zazwyczaj zachowuje się jak głupek, z własnego wyboru oczywiście. Jest odważny, zawsze stara się przezwyciężyć swoje lęki. Wiele zrobi dla innych, pomaga słabszym w trudnych sytuacjach. Wyzwania to jego kotek, jeśli w jego wypadku można tak powiedzieć. Ryzyko... To jest to. W kwestii kultury... ma ją gdzieś. "Powiedz "dziękuję", przeproś - po co? Jeśli zrobiłem to przypadek, to nie moja wina, jeśli specjalnie, to nie ma sensu przepraszać." Tajemnic nie ma, sam nie potrafi ich przechować. Sekrety zaledwie kilku osób są u niego bezpieczne. Słucha innych, chociaż tego po nim nie widać. To przez podzielną uwagę. Jednocześnie skupia się na słowach danego psa, a jednocześnie rozgląda się za następnym zajęciem. Jest wariatem. Każdy mu to wypomina. I jest z tego powodu dumny. Jego logika jest co najmniej porąbana. Nie ufa nikomu, poza sobą. Jeśli trzeba potrzymać coś kruchego, musi zrobić to on, bo komuś innemu wypadnie. Utrudnia sobie życie na każdy możliwy sposób, oczywiście niechcący. Wesoły uśmiech prawie nigdy nie znika z jego pyska. Ciekawość, rozwinięta u niego na zdecydowanie zbyt wysokim poziomie, kilka razy prawie go nie zgubiła. Spryt to jego atrybut. Często korzysta z tej "umiejętności". Lubi podkradać się do ludzkich osad i je okradać. Nie boi się. System odwagi i wyznaczania granic ma zaburzony.
Jego typowo psia cecha nie zniknęła - nadal jest flirciarzem. No cóż, tak to bywa, że niektóre rzeczy się nie zmieniają, nawet jak ma się już partnerkę. Na szczęście potrafi wyczuć przesadę. No i znalazł suczkę, która mimo to go nie rzuci...
Wierzy w rzeczy pozbawione sensu, umiejętności, stworzenia i wszytko inne, co nadprzyrodzone. Może nie w takim stopniu, żeby wszystko im przypisywał, po prostu twierdzi, że wszystko jest możliwe. To pobudza jego kreatywność, która i tak jest już na wysokim poziomie. Lubi wymyślać niestworzone historie i opowiadać je innym. Zwłaszcza wieczorem... Zawsze marzył o wspólnym spotkaniu, w jakiejś dużej grupie i opowiadaniu sobie nawzajem niezwykłych historii.
Vexon jest mimo wszytko typem marzyciela. Przed snem przeżywa swoją własną, indywidualną historię, o której nikt nie wie. Zapatrzony w gwiazdy, leży i śni na jawie. Oczywiście najchętniej w ogóle by nie spał, ale potrzebuje tego. Wyłączenia się. Wtedy dopiero zaczyna wszystko doceniać.
Vexon ma charyzmę. Potrafi stać na podwyższeniu i nawijać godzinami, a obok zawsze znajdzie się ktoś, kto go wysłucha. Żarty zazwyczaj mu nie wychodzą, ale samym sobą sprawia, że stają się śmieszne. Jego optymizm po prostu się udziela.
Historia: Jego matka, Safe, była typową uliczniczką. Życie traktowała tak, jakby miała jego niekończące się zapasy. Próbowała wielu rzeczy, nie chciała niczego stracić. Na wiele rzeczy była obojętna. Na psy natomiast bardzo łasa... Dlatego też Vexon nie był jedynym jej potomkiem. Ten samczyk przyszedł na świat z jedynego związku Safe z psem tej samej rasy. W rzeczy samej, suczka o imieniu kompletnie nieodpowiednim dla siebie była owczarkiem alzackim. Pies, z którym się wtedy związała był jak zwykle jednym z wszystkich i służył głównie do opowieści dla przyjaciółek. Jedyne, co go wyróżniało to to, że mu zależało. Naprawdę myślał, że ma szansę. Tred, bo tak na niego wołali, był psem mieszkającym w sforze. Miejskiej, ale sforze, czyli przeciwnie do Safe. Jego charakter był też bardziej stonowany. Kulturalny, ale waleczny i bardzo, ale to bardzo przystojny. Gdy jego potomstwo przyszło na świat bardzo się ucieszył. Do tego czasu Safe był bardzo bliski. Pomagał jej. Nie zorientował się, że ona go wykorzystuje. Wtedy jednak opuściła go. Zabrała ze sobą dwie suczki, dwa samce zostawiła mu. Planowała wychować tamte w sposób podobny do tego, jak ona się wychowała. Jej matka porzuciła ją, zanim skończyła rok. Safe natomiast chciała je puścić wolno przed 6 miesiącami, nadal utrzymując z nimi kontakt. Dlaczego więc zostawiła synów? Bo taka już była. Nie potrzebowała ich do zabawy.
Tred się niemal załamał. Gdyby nie Vexon i Gremmy, zapewne rzuciłby się pod samochód. Gdy było blisko poznał Temirę. Stała się przyrodnią matką jego szczeniąt i najlepszą przyjaciółką Vexona. Prawdopodobnie Tred wybrał ją, bo przypominała Safe również swoim charakterem, jednak była milsza i nie chciała go zostawić.
Tamira pochodziła ze śmietniska. To był jej dom. W końcu było tam pełno wszystkiego! Tam też zabrała nową rodzinę. Miejsce to stało się ulubionym Vexona. Często dokuczał ludziom, rozwalał sterty opon i innych śmieci. Kiedy pewnego dnia bawił się z bratem, zauważyli go ludzie. Sytuacja o mało nie potoczyła się za daleko. Gremmy prawie stracił życie. Niewiele brakowało, a nie wybaczyłby bratu. Jednak zrobił to. Mimo wszystko Vexon chciał żyć na własną rękę. Opuścił "swoje" śmietnisko i wyruszył w drogę. Najpierw miasto, potem las i góry. Było wspaniale, zwłaszcza że wybrał niezwykłą trasę, pełną psów i miast, wręcz przepsionych. Tam wiele suczek uległo jego urokowi. Żadna z nich nie zdobyła jego serca. Był podrywaczem, więc czy mógł z kimkolwiek związać się na dłużej..?
Odpowiedź o dziwo brzmiała "Tak". Gdy podróżował na zachód, trafił na małą sforkę psów. Jedna z suczek była wyjątkowa. Zakochał się. Pierwszy raz.
Trzymał się grupki stworzonej z kilku małych rodzin. Ponoć wszystkie niegdyś należały do jednej sfory psów. Z opowieści wynikało, że była całkiem spora.
W tym składzie spędzili rok. Vexon nadal nie odkochał się w białej szwajcarce. Jak się okazało po tych 12-stu miesiącach spędzonych obok niej, on również nie był jej obojętny. W końcu stworzyli parę. Niemal idealną... Ale w pewnym momencie jego partnerka zaszła w ciążę... Zawahał się. Czy mógł ją opuścić?
Zrobił to. Zostawił ją samą. Wprawdzie z przyjaciółmi, ale on odszedł. Nie chciał potomstwa. Tamta suczka po prostu była świrnięta. Tak jak on. I piękna.
Chciał wrócić do miasta. Do swojej rodziny. Na swoje ukochane śmietnisko, miejsce, gdzie może zdarzyć się wszytko. Marzył o spotkaniu matki i sióstr, o poznaniu ich. Dlatego tam też obrał swój kurs, a przynajmniej miał nadzieję, że dobrze idzie. W końcu chwilę go tam nie było...
Ale suczka, z którą spędził tyle chwil, na zawsze wryła mu się w pamięć. Na każde wspomnienie przeszywał go dreszcz. Chciał ją jeszcze zobaczyć. Chociaż jeden jedyny raz. Znalazł więc trop, podążył nim i nie przestał, dopóki tamta nie ukazała się w jego widnokręgu.
Początkowo go nie zauważyła. Stanął wysoko i wpatrywał się w nią. W tejże chwili z wilczycą, jej najlepszą przyjaciółką. Rozmawiały. Suczka o jasnym ubarwieniu, od którego wzięło się również jej imię, zdawała się płakać. Była załamana.
Szepnęła coś do przyjaciółki, która z niechęcią odeszła. Wtedy się odwróciła i ujrzała go. Jej mina była niejednoznaczna. Ale mówiła, że go chce. Nie mógł odmówić.
Jej reakcja była oczywista - znaczyła, że potrzebuje Vexona. On znowu czuł, że uczucie jest odwzajemnione. Razem wychowali szczeniaki, które przyszły na świat kilka dni po ponownym zejściu. Pies trafił idealnie. Sforą trzymali się przez jeszcze długi czas. Co później? Para opuściła resztę. Ponieważ sfora składała się z rodzin, każda poszła w swoją stronę. Było to dość trudne, ale nie abstrakcyjne. Vex i jego ukochana jednak mieli pecha. Minął rok. Szczeniaki były już duże i samodzielne. Psy były w okolicach pomiędzy lasem, a miastem. Trafiły na jakieś stado wilków. Tamte nie wiadomo dlaczego uznały je za wrogów, krzycząc coś o Sforze Psiego Głosu. Vexon próbował walczyć, ale jasną towarzyszkę coś rozproszyło. Szybko ich rodzina się podzieliła. Uciekali w walce, wykorzystując każdą okazję.
Po ciężkiej walce, owczarek został sam. Stracił partnerkę i młode. Żyły, był tego prawie pewien. Wtedy spotkał jakieś psy. Gdy dowiedział się, że to sfora, i to całkiem liczna, dołączył. Po pierwsze dawała schronienie i pożywienie, po drugie zwiększała szansę na odnalezienie swojej paczki. W końcu to Sfora Psiego Głosu!
Nick na howrse.pl: $HODOWCZYNI$*****
Wiek: 7 lat
Rasa: Owczarek niemiecki
Głos: Snow Patrol - Chasing Cars
Stanowisko: Wojownik
Partnerka: Poza Sforą. Ale ma nadzieję, że kiedyś, dzięki tej sforze, odnajdzie ją.
Młode: Monoly, Freya,Vivat
Rodzina: Poza sforą.
Urodziny: 19 dzień wiosny
Sektor: Fallendeer
Cechy: Energia. Nigdy niekończący się zapas energii przyprawia niektórych o szał, zwłaszcza, gdy organizuje nim ktoś taki, jak Vexon. Ten pies ma dystans do siebie, ale wymaga tego również od innych. Nie lubisz, gdy ktoś się z ciebie nabija, nawet tylko dla fanu i sam nie wierzy w swoje słowa - trzymaj się od niego z daleka. Ma swoje własne zasady, sam sobą rządzi. Dusza towarzystwa, najchętniej przebywająca z innymi psami o podobnym usposobieniu. Prawdopodobnie inne po prostu z nim nie wytrzymują... Na świat patrzy optymistycznie, a każdą chwilę traktuje jako odpowiednią do zabawy. Jest w sumie dużym szczeniakiem. Do maluchów go nie ciągnie, ale mu nie przeszkadzają. Swoje wychowywał z pasją. Zawsze dotrzymuje obietnic danych samemu sobie, niekoniecznie innym. Wbrew pozorom jest dość leniwy, ale, choć nie wydaje się to możliwe, i pracowity. Gdy wyznaczy sobie cel, dąży do niego, nic go nie zniechęci. Ma lekką awersję do zwierząt mniejszych, to jest kotów, i ludzi. Do tego drugiego nawet przywykł, mimo to nie lubi mieć z nim kontaktu. Jego inteligencja jest ponad przeciętna, jednak na pierwszy, a nawet i dziesiąty rzut okiem tego nie widać - zazwyczaj zachowuje się jak głupek, z własnego wyboru oczywiście. Jest odważny, zawsze stara się przezwyciężyć swoje lęki. Wiele zrobi dla innych, pomaga słabszym w trudnych sytuacjach. Wyzwania to jego kotek, jeśli w jego wypadku można tak powiedzieć. Ryzyko... To jest to. W kwestii kultury... ma ją gdzieś. "Powiedz "dziękuję", przeproś - po co? Jeśli zrobiłem to przypadek, to nie moja wina, jeśli specjalnie, to nie ma sensu przepraszać." Tajemnic nie ma, sam nie potrafi ich przechować. Sekrety zaledwie kilku osób są u niego bezpieczne. Słucha innych, chociaż tego po nim nie widać. To przez podzielną uwagę. Jednocześnie skupia się na słowach danego psa, a jednocześnie rozgląda się za następnym zajęciem. Jest wariatem. Każdy mu to wypomina. I jest z tego powodu dumny. Jego logika jest co najmniej porąbana. Nie ufa nikomu, poza sobą. Jeśli trzeba potrzymać coś kruchego, musi zrobić to on, bo komuś innemu wypadnie. Utrudnia sobie życie na każdy możliwy sposób, oczywiście niechcący. Wesoły uśmiech prawie nigdy nie znika z jego pyska. Ciekawość, rozwinięta u niego na zdecydowanie zbyt wysokim poziomie, kilka razy prawie go nie zgubiła. Spryt to jego atrybut. Często korzysta z tej "umiejętności". Lubi podkradać się do ludzkich osad i je okradać. Nie boi się. System odwagi i wyznaczania granic ma zaburzony.
Jego typowo psia cecha nie zniknęła - nadal jest flirciarzem. No cóż, tak to bywa, że niektóre rzeczy się nie zmieniają, nawet jak ma się już partnerkę. Na szczęście potrafi wyczuć przesadę. No i znalazł suczkę, która mimo to go nie rzuci...
Wierzy w rzeczy pozbawione sensu, umiejętności, stworzenia i wszytko inne, co nadprzyrodzone. Może nie w takim stopniu, żeby wszystko im przypisywał, po prostu twierdzi, że wszystko jest możliwe. To pobudza jego kreatywność, która i tak jest już na wysokim poziomie. Lubi wymyślać niestworzone historie i opowiadać je innym. Zwłaszcza wieczorem... Zawsze marzył o wspólnym spotkaniu, w jakiejś dużej grupie i opowiadaniu sobie nawzajem niezwykłych historii.
Vexon jest mimo wszytko typem marzyciela. Przed snem przeżywa swoją własną, indywidualną historię, o której nikt nie wie. Zapatrzony w gwiazdy, leży i śni na jawie. Oczywiście najchętniej w ogóle by nie spał, ale potrzebuje tego. Wyłączenia się. Wtedy dopiero zaczyna wszystko doceniać.
Vexon ma charyzmę. Potrafi stać na podwyższeniu i nawijać godzinami, a obok zawsze znajdzie się ktoś, kto go wysłucha. Żarty zazwyczaj mu nie wychodzą, ale samym sobą sprawia, że stają się śmieszne. Jego optymizm po prostu się udziela.
Historia: Jego matka, Safe, była typową uliczniczką. Życie traktowała tak, jakby miała jego niekończące się zapasy. Próbowała wielu rzeczy, nie chciała niczego stracić. Na wiele rzeczy była obojętna. Na psy natomiast bardzo łasa... Dlatego też Vexon nie był jedynym jej potomkiem. Ten samczyk przyszedł na świat z jedynego związku Safe z psem tej samej rasy. W rzeczy samej, suczka o imieniu kompletnie nieodpowiednim dla siebie była owczarkiem alzackim. Pies, z którym się wtedy związała był jak zwykle jednym z wszystkich i służył głównie do opowieści dla przyjaciółek. Jedyne, co go wyróżniało to to, że mu zależało. Naprawdę myślał, że ma szansę. Tred, bo tak na niego wołali, był psem mieszkającym w sforze. Miejskiej, ale sforze, czyli przeciwnie do Safe. Jego charakter był też bardziej stonowany. Kulturalny, ale waleczny i bardzo, ale to bardzo przystojny. Gdy jego potomstwo przyszło na świat bardzo się ucieszył. Do tego czasu Safe był bardzo bliski. Pomagał jej. Nie zorientował się, że ona go wykorzystuje. Wtedy jednak opuściła go. Zabrała ze sobą dwie suczki, dwa samce zostawiła mu. Planowała wychować tamte w sposób podobny do tego, jak ona się wychowała. Jej matka porzuciła ją, zanim skończyła rok. Safe natomiast chciała je puścić wolno przed 6 miesiącami, nadal utrzymując z nimi kontakt. Dlaczego więc zostawiła synów? Bo taka już była. Nie potrzebowała ich do zabawy.
Tred się niemal załamał. Gdyby nie Vexon i Gremmy, zapewne rzuciłby się pod samochód. Gdy było blisko poznał Temirę. Stała się przyrodnią matką jego szczeniąt i najlepszą przyjaciółką Vexona. Prawdopodobnie Tred wybrał ją, bo przypominała Safe również swoim charakterem, jednak była milsza i nie chciała go zostawić.
Tamira pochodziła ze śmietniska. To był jej dom. W końcu było tam pełno wszystkiego! Tam też zabrała nową rodzinę. Miejsce to stało się ulubionym Vexona. Często dokuczał ludziom, rozwalał sterty opon i innych śmieci. Kiedy pewnego dnia bawił się z bratem, zauważyli go ludzie. Sytuacja o mało nie potoczyła się za daleko. Gremmy prawie stracił życie. Niewiele brakowało, a nie wybaczyłby bratu. Jednak zrobił to. Mimo wszystko Vexon chciał żyć na własną rękę. Opuścił "swoje" śmietnisko i wyruszył w drogę. Najpierw miasto, potem las i góry. Było wspaniale, zwłaszcza że wybrał niezwykłą trasę, pełną psów i miast, wręcz przepsionych. Tam wiele suczek uległo jego urokowi. Żadna z nich nie zdobyła jego serca. Był podrywaczem, więc czy mógł z kimkolwiek związać się na dłużej..?
Odpowiedź o dziwo brzmiała "Tak". Gdy podróżował na zachód, trafił na małą sforkę psów. Jedna z suczek była wyjątkowa. Zakochał się. Pierwszy raz.
Trzymał się grupki stworzonej z kilku małych rodzin. Ponoć wszystkie niegdyś należały do jednej sfory psów. Z opowieści wynikało, że była całkiem spora.
W tym składzie spędzili rok. Vexon nadal nie odkochał się w białej szwajcarce. Jak się okazało po tych 12-stu miesiącach spędzonych obok niej, on również nie był jej obojętny. W końcu stworzyli parę. Niemal idealną... Ale w pewnym momencie jego partnerka zaszła w ciążę... Zawahał się. Czy mógł ją opuścić?
Zrobił to. Zostawił ją samą. Wprawdzie z przyjaciółmi, ale on odszedł. Nie chciał potomstwa. Tamta suczka po prostu była świrnięta. Tak jak on. I piękna.
Chciał wrócić do miasta. Do swojej rodziny. Na swoje ukochane śmietnisko, miejsce, gdzie może zdarzyć się wszytko. Marzył o spotkaniu matki i sióstr, o poznaniu ich. Dlatego tam też obrał swój kurs, a przynajmniej miał nadzieję, że dobrze idzie. W końcu chwilę go tam nie było...
Ale suczka, z którą spędził tyle chwil, na zawsze wryła mu się w pamięć. Na każde wspomnienie przeszywał go dreszcz. Chciał ją jeszcze zobaczyć. Chociaż jeden jedyny raz. Znalazł więc trop, podążył nim i nie przestał, dopóki tamta nie ukazała się w jego widnokręgu.
Początkowo go nie zauważyła. Stanął wysoko i wpatrywał się w nią. W tejże chwili z wilczycą, jej najlepszą przyjaciółką. Rozmawiały. Suczka o jasnym ubarwieniu, od którego wzięło się również jej imię, zdawała się płakać. Była załamana.
Szepnęła coś do przyjaciółki, która z niechęcią odeszła. Wtedy się odwróciła i ujrzała go. Jej mina była niejednoznaczna. Ale mówiła, że go chce. Nie mógł odmówić.
Jej reakcja była oczywista - znaczyła, że potrzebuje Vexona. On znowu czuł, że uczucie jest odwzajemnione. Razem wychowali szczeniaki, które przyszły na świat kilka dni po ponownym zejściu. Pies trafił idealnie. Sforą trzymali się przez jeszcze długi czas. Co później? Para opuściła resztę. Ponieważ sfora składała się z rodzin, każda poszła w swoją stronę. Było to dość trudne, ale nie abstrakcyjne. Vex i jego ukochana jednak mieli pecha. Minął rok. Szczeniaki były już duże i samodzielne. Psy były w okolicach pomiędzy lasem, a miastem. Trafiły na jakieś stado wilków. Tamte nie wiadomo dlaczego uznały je za wrogów, krzycząc coś o Sforze Psiego Głosu. Vexon próbował walczyć, ale jasną towarzyszkę coś rozproszyło. Szybko ich rodzina się podzieliła. Uciekali w walce, wykorzystując każdą okazję.
Po ciężkiej walce, owczarek został sam. Stracił partnerkę i młode. Żyły, był tego prawie pewien. Wtedy spotkał jakieś psy. Gdy dowiedział się, że to sfora, i to całkiem liczna, dołączył. Po pierwsze dawała schronienie i pożywienie, po drugie zwiększała szansę na odnalezienie swojej paczki. W końcu to Sfora Psiego Głosu!
Nick na howrse.pl: $HODOWCZYNI$*****
Czy jest szansa, że będzie szukał nowej partnerki?
OdpowiedzUsuńOj, ja tak nie sądzę, ale znając szatańskie pomysły Hodowczyni... Możemy czuć się niepewnie. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń