niedziela, 4 maja 2014

Od Shayen

Ostatnią noc spędziłam w małym wgłębieniu nieopodal lasu. Dzisiaj miałam w planach przebycie buszu i... No, dalej się pomyśli. Wstałam sporo po wschodzie słońca. Ziewnęłam przeciągle po czym otrząsnęłam się.
- Która to godzina? Ehhh... Trochę pospałam.
Wznieciłam ponownie nieprzygaszone ognisko i ugotowałam herbatę. Noc była chłodna, ranek jest podobny.
- Dzięki Bogu nie ma śniegu.
 Kiedy wypiłam zioła, zgasiłam ognisko i ogółem posprzątałam po sobie ruszyłam w las. Jednak nie chciałam kolejnej nudnej wyprawy. Wspięłam się pospiesznie na jedno z drzew po czym ruszyłam po konarach innych na drugi kraniec lasu. Nagle drzewo się zatrzęsło - nieomal nie spadłam. To stado saren pędziło w popłochu. Kiedy odzyskałam równowagę zaczęłam się zastanawiać co, lub kto spowodował taki atak paniki u saren. I oto moim oczom ukazał się chyba wilk, lub duży pies o ubarwieniu wilka. Zaczęłam go śledzić - ot tak z nudów. Pędził za sarnami. Nagle poślizgnęłam się na oszronionym konarze i runęłam w dół - prosto przed pędzące stado. 
- Oj.
Rozejrzałam się "Znikąd ratunku!". 
Stado było coraz bliżej, a ja uciekałam bezradnie wiedząc, że prędzej czy później mnie dopadnie ta lawina. Nagle przewalony pień ukazał się na horyzoncie. Wskoczyłam za niego i tak się uratowałam. Leżałam teraz zziajana i patrzyłam jak stado mnie i kłodę przeskakuję. Ostatni skoczył pies i wgryzł się sarnie w kark. Ta padła, a on zaczął jeść. Chciałam stamtąd uciec, jednak moja zadyszka zwróciła jego uwagę. Przyglądał się, a kiedy zrobił krok w moją stronę zasłoniłam łapą oczy i pisknęłam:
- Nie bij!


<Diablo/Gabriel lub inny Husky?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz