W myślach już miałem gotową przemowę. Już wiedziałem, co chcę powiedzieć. Tylko co ze zrobieniem tego?
- Ja też - palnąłem zamiast wszystkiego. Szybko skarciłem się w myślach.
Chili była tą jedyną. Na pewno. Nie miałem już pewności.
- Chili, czy chciałabyś... - zacząłem i zamilkłem. Suczce zaświeciły się oczy, ale jednocześnie jakby zgasła... Nie byłem pewien, czy tego chce. Być może wiedziała, o co chcę zapytać, ale bała się odpowiedzieć? Może uzna, że się narzucam? - poprowadzić ze mną tę wyprawę? - Dokończyłem zamiast tego.
Coś się zmieniło, ale nie wiedziałem jak. Czy z ulgi, że nie zapytałem? Czy z żalu? A może sama nie była pewna?
Pokiwała jednak głową.
- Wiesz, że dla ciebie wszystko - uśmiechnęła się.
Oboje byliśmy cali w śniegu, a w lecie o tej porze zaczęłoby widzieć. Wstałem i się otrzepałem, a potem pomogłem się podnieść Chili. Zawołałem ostatniego wartownika, by wszystkich obudził, a potem poinformowałem inne psy, że gdy podzielimy się na grupy lub po prostu będę gdzieś indziej, Chili mnie zastępuje. Wydawało mi się, że się zarumieniła. Ech, gdybym mógł czytać jej w myślach...
< Chili? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz