- Królik - mruknąłem, odbiegając już za zdobyczą.
Nie byłem już tak mały, jak jogurt. Mogłem swobodnie biegać za zdobyczami. Wszyscy byli zaaferowani szkłem, a ja, prawie wyższy od ojca, odbiegłem.
Nie wiedziałem, gdzie jestem. Zgubiłem królika. Nie obchodziło mnie to. Zatrzymałem się na środku jakieś polany. Z tyłu ktoś był. Spojrzałem tam. Siostra.
- Co jest? - Spytałem.
Podeszła.
- Gdzie jesteśmy? - Rozejrzała się.
- Nie wiem...
< Siostra jakaś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz