Nie wiadomo, powoli zaczęły mi kapać łzy. A to wszystko na myśl, że bez tego naszyjnika Rudzielec zagarnie naszą całą sforę... Gdy wiewiórka to zobaczyła podbiegła do mnie. A ze względu, że ona też ma uczucia, wypluła naszyjnik na moje łapy, kiwnęła główką i uciekła. Spojrzałam na Jasona uradowana i krzyknęłam:
- Jest!!! Mam go!!!
- Jessy... ciszej... coś słyszę...
Nasłuchiwaliśmy oboje. Potem Jason powiedział:
- Szybko do wyjścia! Ktoś odsuwa głaz!
- Ale co mam zrobić z naszyjnikiem?
- Weź go w zęby i nie otwieraj pyska za żadne skarby...
Więc wzięłam go i pobiegliśmy. Po drugiej stronie głazu była... Wiedźma! Zaczęliśmy pchać kamień tak aby nie zdołała go odsunąć. I tak zaczęło się siłowanie. Ruda w jedną a my w drugą... To było straszne... Moje serce biło strasznie mocno i szybko... Przecież to mogło trwać wiecznie...
< Jason? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz