Miałbym przeprosić? Serio? Ja? No dobra, jestem w nieciekawej sytuacji... Fakt. Opuściło mnie poczucie humoru i powiedziałem swoim normalnym tonem:
- Merlyn, tak się nie bawimy...
Trochę się pośmiałem, trochę powkurzałem psią księżniczkę, wszystko świetnie, gdyby nie fakt, że wiszę w powietrzu... A jedyną deską ratunku jest... heh, Merlyn...
- Więc jak wolisz... - powiedziała, odwróciła się napięcie i zrobiła krok do przodu, na bardzo wkurzonych łapach.
- Stój! Merlyn noo, chyba nie zamierzasz mnie tak zostawić prawda?
Nawet się nie odwróciła powiedziała tylko:
- Owszem.
- Będziesz mieć mnie na sumieniu. Chcesz tego?!
- Ciebie? Z chęcią.
No zasłużyłem sobie...
- Merlyn...przepraszam, zadowolona?! To teraz może wreszcie pomożesz mi zejść co?!
< Merlnyn? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz