- Robin, tak? – uśmiechnęłam się do przybysza, który przed chwilą podszedł do mnie i innych psów.
- Owszem – skinął głową – a ty jesteś…?
- Casey – dokończyłam – miło mi cię poznać.
- Mi również.
Gdy reszta także się przedstawiła, ruszyłam razem z Robinem w stronę pustyni.
- Dawno temu do nas dołączyłeś? – spytałam zaciekawiona. – Tyle tu u nas psów, że tracę orientację.
- Na chwilę przed poznaniem ciebie. Ellie przyprowadziła mnie do Hockeya.
- Och, rozumiem.
Dingo przyjrzał mi się z zainteresowaniem.
- Nie wyglądasz na zdziwioną, w przeciwieństwie do bety.
- Ellie bywa dość sarkastyczna i wredna, no i jest typem samotnika, ach, no i zbyt rozmowna też nie jest… ale nie jest zarozumiała. Wie, że trwa wojna i każda pomoc się przyda. Skoro więc cię tu przyprowadziła, musiała uznać, że na coś się nam przydasz.
- Miło wiedzieć – Robin mruknął pod nosem. – No cóż, może kiedyś znów z nią porozmawiam. Może.
Zachichotałam pod nosem. Rozejrzałam się po okolicy i zatrzymałam się, by zorientować się w terenie. Staliśmy na rozległym polu, a niedaleko nas stała opuszczona chatka z wiatrakiem. Na niebie widać było nigdy nieniknący Księżyc.
- Niedługo dotrzemy do twojego nowego domu – oznajmiłam – musimy już tylko przejść przez to pole.
- Dobrze znasz te tereny – skomentował Robin – też mieszkasz w Fallendeer?
Pokręciłam głową.
- Jestem z Avendeer, mieszkam w jaskini przy Fioletowej Rzece. Wiesz, jestem chirurgiem, i jako że jeden już mieszka w Fallendeer, zamieszkałam właśnie tam. Poza tym, tamte tereny bardziej mi odpowiadają.
- Och, a ja jestem opiekunem chorych.
- No proszę, a nie wyglądasz – stwierdziłam z zaskoczeniem.
- Czy to miało mnie obrazić? – odparł lekko obrażony pies.
- Nie, skąd – zaśmiałam się po raz kolejny. – Po prostu bardziej pasujesz mi do stanowisk takich jak wojownik, albo szpieg… Nie patrz tak na mnie! To nic złego!
W końcu doszliśmy na Pomarańczową Pustynię.
- Oto nasz cel – łapą wskazałam wielką, wydrążoną kłodę wystającą z jednej z wydm – polecam to tutaj skromne mieszkanie. Myślę, że lepszego nie znajdziesz.
- Mogłabyś być sprzedawcą, wiesz? Jesteś bardzo przekonująca.
- Zostanę przy chirurgu. No cóż, a więc do zobaczenia w pracy? – zażartowałam.
Robin wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Do zobaczenia.
< Robin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz