Nie byłem pewien, czy wilk mówił prawdę. A co jeśli tak? W razie czego wstałem.
- Dobry piesek - Uśmiechnął się.
Warknąłem, ale podeszłem do wózka. Rzuciłem okiem na jego zawartość. Niestety była przykryta kocem... Złapałem za rączkę i pociągnąłem. Był ciężki.
- Dawaj, psie! - Zawołał inny, czarny wilk.
Spojrzałem dokąd mam go przeciągnąć. Cel był z drugiej strony wąwozu, który był... Ogromny. No cóż, takie życie, dam radę. Po pewnym czasie zmagania, dobiłem do celu. Czekał tam inny, zwykły szary wilk, który chwycił ode mnie wózek, uśmiechnął się złośliwie i wepchnął go dalej. Wtedy zamknęła się klapa, a wilk odbiegł. Zdąrzył jeszcze podpalić wózek. Niestety, ja stałem z drugiej strony krat, ale w zasięgu byle jakiego środka wybuchowego.
- Fart?
Obejrzałem się. Cour. O nie... Przecież... O nie...
< Cour? Zechcesz dokończyć? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz