- Stój!- zatrzymałam przyjaciółkę. - Nie możemy go tak zostawić!
- Zgłupiałaś?!- krzyknęła na mnie. -Jeszcze nas zeżre!
- Przynajmniej wtedy nie będziemy mieć go na sumieniu- spojrzałam na nią prosząco.
- Słuchaj, niech mu pomoże ten co mu to zrobił. Co nam do tego?...Przede mną całe życie. Chcę mieć partnera, szczeniaki, mały domek na Hawajach...
- Dobra, to idź!- bezczelnie przerwałąm jej wypowiedź.
Z powrotem odowróciłam się w kierunku poszkodowanego. Zrobiłam kilka susów. Znalazłam się metr od wilka. Leżał bezwładnie na zakrwawionej trawie z zamkniętymi ślepiami. Prawie niedosłyszalne dyszenie było jedyną oznaką, że nie przeszedł jeszcze na drugą stronę.
- Ej...,-zbliżyłam się do niego.
Najwyraźniej nie przygotował się na moją wizytę. Z trudem zerwał się na łapy. Zapomniał o bólu i bez uprzedzenia skoczył na mnie. Cóż tu kryć, nie należę do silnych, ani też nie wyglądam na taką, co umie dobrze walczyć. Błyskawicznie przygniótł mnie do ziemi, abym to ja jako pierwsza udała się w ostatnią podróż...
<Sforzanie, ratujcie!>
Kto chce skończyć - komentarze. Inaczej nie wstawię :P
Ja skończę.
OdpowiedzUsuńNixa, potomkini Miki
Przyjęłam ;)
UsuńKończ to XD
Usuń