- To chyba jej pokój. - usłyszała.
Kroki na wyłożonej skórą podłodze.
- Nie ma jej. - głos Gerisa dobudził ją do końca. W pierwszej chwili chciała wyleźć z szafy, ale jak wytłumaczyć jej pobyt w tym zacnym miejscu? Poruszyła się.
- Czy ona trzyma myszy, czy coś? Szafa szursza. - były Beta obrzucił bacznym spojrzeniem kryjówkę suczki.
- Możesz?... - nieomal widziała proszące spojrzenie Marvela.
- Och... Jasne.
Kroki psa. Coraz bliżej. Już. Zastukał w szafę.
- Lassie? Wyjdziesz?...
Niezgrabnie wysunęła się na podłogę, prosto pod jego łapy.
- Uhm...
- Ja... przepraszam. Przepraszam.
- To też moja wina. W tym sęk, że nie wiem, czym zawiniliśmy... - uśmiechnęła się lekko.
- To sprawdzi Geris. - mruknął.
W tym momencie wszedł lekarz.
- Dasz radę iść? - spytał krótko.
Obrzuciła go pełnym podziwu spojrzeniem. Żadnych wyrzutów, pytań...
- Jasne. - z trudem zaczęła się podnosić.
*****Szpital*****
- Lastrada... Chcesz wiedzieć, czy mam to przekazać przez Marvela?
- Chcę wiedzieć. - nie zastanawiała się ani momentu.
- W twoim życiu pojawi się trochę nowych osób... - uśmiechnął się radośnie.
W tym momencie do sali zajrzał wilczak. Biegał spłoszonym spojrzeniem od ściany do ściany. Suczka wstała i najszybszym chodem, na jaki było ją stać, ruszyła w jego stronę.
<Marvel? Ja chcieć choćby i 15 szczynków :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz