- Hej Luna!
- Hej Deli!
- Gdzie idziesz?
- Na most pooglądać księżyc.
- Mogę iść z tobą?
- Okej.
- Co ci przyszło do głowy żeby wychodzić tak daleko od sfory! Gdyby Rena nie była w pobliżu tamtego miejsca już byś nie żyła!
- Zamyśliłam się i niechcący wyszłam ze sfory a nie dla zabawy!
- Dobra spokój bo się pokłucimy a chcę tego uniknąć.
- Dzięki bo zaraz bym wybuchła.
- Przyjdź jutro rano to pokażę ci piękne miejsce które niedawno odkryłem.
- Dobrze.
- Robi się naprawdę późno więc zmykam do domu.
- Pa!
- Dobranoc!
~*~
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Popatrzyłem na zegarek, była 9:00 więc szybko zerwałem się z łóżka. Otworzyłem drzwi a w nich stała Luna. Powiedziałem
- Hej Luna!
- Hej Delgado!
- To idziemy na ten spacer?
- Oczywiście! Poczekaj chwilę bo muszę się spakować.
- Okej.
- Już.
Powiedziałem niosąc koszyk piknikowy i wychodząc z domu.
- Gdzie idziemy?
- Nie powiem.
- Proszę.
- To niespodzianka a niespodzianek się nie mówi.
- Dobra.
- Już prawie jesteśmy. Słyszę i czuję to
- Czyli będzie woda?
- Tak.
Postawiłem koszyk na ziemi i odsłoniłem długie liście pokazując suczce piękny widok :
- Jak pięknie!
- A nie mówiłem? Chodź rozłożymy koc!
Mówiąc to przeskoczyłem przez krzak i zacząłem rozkładać koc i rzeczy. Piknik był wspaniały. Zrobił się wieczór a my leżeliśmy na kocu i ogladaliśmy gwiazdy. Byliśmy tak zmęczeni żezasneliśmy na tej niewielkiej skalnej półce.
(Luna?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz