- Niger? - krzyknęłam i podbiegłam, prawie przyfrunęłam ze szczęścia do psa.
- C-co się stało? - zmrużył oczy.
- Koniec wojny. - oznajmiłam. Wiedziałam to z tajnego źródła. Tajnego, czytaj Bring. Dwie godziny temu bitwa ustała i wszyscy się rozeszli poszukując żywych dusz. Mój brat razem z dwoma wojownikami, udał się do namiotu wroga i odbył z nimi godzinną rozmowę.
- Co? - natychmiast próbował wstać, ale na próżno. Popatrzyłam w dół na jego obandażowane od góry do dołu łapy i rozpłakałam się. Sama miałam bandaż na całej powierzchni brzucha ( wyglądałam jak w gorsecie.. ) , ale widząc go w takim stanie, po prostu nie dałam rady wytrzymać.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Żyjemy. Przecież wygraliśmy.
- Ale jakim kosztem. - pociągnęłam nosem.
- Ilu nie żyje?
- Jeszcze nie wiadomo. Wiadomo tylko, że o wiele mniej niż wilków.
- A ona? - wskazał łbem na Amirę.
- To Amira. Już miałam ją zabić, ale nie potrafiłam. Ona jest dobra, Niger.
Tylko westchnął.
- Amiro! - zawołałam ją.
Popatrzyła na nas.
- Ktoś chce cię poznać. - uśmiechnęłam się. - To jest Niger, mój ukochany, a to Amira. - oświadczyłam oficjalnie.
- Miło mi Cię poznać, Niger. - westchnęła uśmiechając się tyle, na ile pozwolił jej ból i zmęczenie.
- Mi również.
Cieszyłam się, że obeszło się bezproblemowo. Nagle do sali wkroczył Horizon.
- Jak się czuje moja siostrzyczka? - podszedł i pocałował miejsce mojego bandaża.
- Już dobrze.
- Dzielnie walczyliście. Dziękuję Wam za to i.. nie spodziewałem się, że jesteś aż taka silna. - patrzył na mnie unosząc brew. Podszedł do pierwszego lepszego podestu i wskoczył na niego.
- Uwaga, uwaga! - krzyknął. Poczekał chwilę aż wszystkie psy zgromadzą się w jednym miejscu, a następnie oświadczył; - Odwieczna wojna z watahą dokładnie o godzinie 15, wraz z brzmieniem trąb zakończy się! Jest teraz 14:58. Przez te dwie minuty uczcijmy pamięć naszych poległych przyjaciół, bliskich, współczłonków sfory, którzy narazili swoje życie dla wspólnego dobra. - wpiął pierś. Ze szczęścia, w moich oczach za powrót pojawiły się łzy. Trwaliśmy chwilę w ciszy, a potem zabrzmiał głos trąbki. Jakby hymn skomponowany przez.. Eileen. Byliśmy wolni. Jakby zdarzył się cud, wszyscy zaczęli wiwatować. Byliśmy wolni!
Nigerku? :33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz