Horizon zachowywał się dziwnie. Piach w oczach? Kto normalny wsypuje sobie piach do oczu. Bo przecież wiatru nie było!
Wstałam jako pierwsza. Byłam obok Hotizona, który przykleił się do mojego ogona. Ah... Słodziak. I jak tu go budzić?
- Wstawaj księżniczko. - szepnęłam mu do ucha.
- n...nie. Zaraz wstane.. - mruknął zaspany.
- O nie! Tam coś jest! I zaraz mnie zabije i zje! - krzyknęłam teatralnie.
- Gdzie?! - Horizon odskoczył i stanął przede mną.
- Oj, wybacz. Nie chciałam cię obudzić. A tak w zasadzie - żartowałam - szepnęłam. Ten ze złą miną odwrócił się do mnie.
- wystraszyłaś mnie!
- Oj dobrze, przepraszam moja ty puchata krówko . - uśmiechnęłam się. - co ci w wczoraj odwaliło?
- mi? PIACH! serio. Nie wiem jak się tam dostał. Ale dzięki że przyniosłaś mi wodę.
- jesteśmy chory - zaśmiałam się.
- To chyba moja mocna strona, no nie?
- tak .Bez tego byłoby nudno.
- idziemy upolować śniadanie?
- Jasne. Tylko musimy ją przytaszczyć tu... Dla Saf i szczeniaków.
- no tak... Będziemy musieli zatrzeć ślady. I zapach.
- Możemy...
- o nie! Dalej śmierdzę od tamtego razu.
- okej, okej. Chodźmy.
Poszliśmy do lasu. Znalezienie dorodnego sniadania dla 5 osób było trochę trudne... Jednak znaleźliśmy jelenia. Ale mały problem - był dorosłym, silnym osobnikiem. Ale damy radę... Przynajmniej spróbujemy.
- Na trzy. - rzekł mój przyjaciel. - raz... Dwa... Trzy! - pobiegliśmy za śniadaniem, jednak było szybkie....zrobiliśmy więc swego rodzaju co-operacje. Gdy byłam boisko dobiłam się od drzewa i przeskoczyłam nad jeleniem , lądując przed nim. Próbował zawrócić, ale Horizon zablokował mu drogę ucieczki. A po bokach miał drzewa. Skończyliśmy w najlepszym momencie i zabiliśmy zdobycz, która zaciekle walczyła. Ale nie udało się jej.
W ciągu 20 minut byliśmy już w jaskini. Zjedliśmy i poszłam z dzieciakami i Horizonem na spacer, by ich matka mogła odpocząć. Była pilnowana, więc nic jej nie będzie.
- to gdzie chcecie iść? - spytałam maluchy.
- na łąkę! - odpowiedziały chórem.
Horizon? Wybacz długość puchata krówko. ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz