Nic się nie stało! - zaśmiałam się. - Ważne, że rozmawiamy. - z uśmiechem przytuliłam się do jego futra.
- Spacer? - zaproponowałam.
- Właściwie to nie mam nic innego do robienia. - wzruszył ramionami.
- Gratulacje tak właściwie.
- Z czego? - uniósł brew.
- Horizon jest alfą, prawda?- zwątpiłam i przystanęłam.
- Tak, jest. - uśmiechnął się. - nie czaiłem.
-Hhah. Gdzie idziemy?
- Przed siebie. - wskazał horyzont.
- Prawidłowo. Twoje dzieci wyrosły na ludzi. Masz się z czego cieszyć.
- Pokolenie tych młodszych nie do końca jest mi znane. Nie rozumiałem jeszcze chwilę temu co znaczą słowa, których.. nie było gdy byłem w ich wieku. A przecież dużo nie jestem starszy.
- O ile jesteś starszy od swoich dzieci?
- Gdy się urodziły, miałem dwadzieścia siedem lat.
- Z Naszego punktu widzenia. Z ludzkiego jest to lat... Nigdy nie pamiętam jak oni to liczą...
- Dla nich jeden rok jest, gdy miną wiosna, lato jesień i zima.
- Czyli...
- Trzy lata.
- Ile teraz mają Twoje dzieciaki?
- Z Naszego, czy ludzkiego?
- obu.
- Em... Dwadzieścia jeden lat. Czyli 2 lata. - musiał się chwilę zastanowić. Wiek ludzki jest strasznie skomplikowany.
- Czyli ty masz teraz 36? - nie wiedziałam czy dobrze rozumiem.
- Zgadza się. - mruknął.
Alex? :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz