Suczka parsknęła urywanym śmiechem, po czym spojrzała na swojego przyjaciela z ukosa. Raf uniósł brwi, patrząc na nią dziwnie, co jeszcze bardziej ją rozbawiło. Starała się zapanować nad mimiką swojego pyska, jednak kącik jej warg cały czas wędrował do góry. Pies uśmiechnął się do niej, a ona odpowiedziała mu tym samym. Jedynie przy nim czuła się na tyle swobodnie, by śmiać się i uśmiechać bez większego zdenerwowania.
- Skoro tak mówisz... - wymruczała i wstała. Przeszła obok niego, dotykając go swoim dość krótkim jak na borderkę ogonem. Raf na krótką chwilę znieruchomiał, lecz niemalże od razu ruszył za nią. - To gdzie idziemy? - spytała Frei, patrząc na niego kątek oka.
- Nie wiem, gdzie konkretnie. - przyznał.
- Przed siebie? - zapytała. Jak najbardziej rozumiała jego podejście. Ona sama wielokrotnie wybierała się w stronę gór Farreferre, tak po prostu, bez żadnego celu. W takim razie dziś miała być jej pierwsza taka wyprawa z Rafaello.
- Dokładnie. - odrzekł, szczerząc się do niej. Takiego Rafa zapamiętała i takiego chciała mieć zawsze przy sobie. Dzięki niemu przestała być oschłą i wiecznie samotną suczką, której nic nie obchodzi. Nadal była egoistyczna i z pewnością nie należała do pełnych optymizmu, empatycznych psów, jednakże z pewnością zmieniła się chociaż w niewielkim stopniu.
Ich wspinaczka trwała bardzo długo. Wybrali trasę, której w ogóle nie zaplanowali, co nie było zbytnio odpowiedzialne, aczkolwiek nie była to jedyna taka wycieczka w życiu Freiheit.
Dotarli do ścieżki idącej stromo pod górę. Zaczęli wspinać się po skałach oraz kamieniach, które spadały, gdy któreś z nich popchnęło je łapą. Dostrzegli strumyk wody, gdzie postanowili się zatrzymać. Borderka pierwsza rzuciła się w kierunku wody, nie bardzo myśląc o swoim towarzyszu. Łapczywie piła, jakby ktoś miał jej to zabrać. Odsunęła się dopiero po chwili, a Raf bez słowa zajął jej miejsce. Nie zwrócił jej uwagi. Być może się przyzwyczaił.
Zdecydowali, że zrobią sobie przerwę. Frei usiadła na dość sporym kamieniu. Wiatr szumiał dookoła, sprawiając, że rośliny znajdujące się tutaj, pochylały się to w lewo, to w prawo. Samiczka zanurzyła pysk w kosodrzewinie, wciągając do swych nozdrzy jej uspokajający zapach. Przymknęła oczy z zadowoleniem. Wiatr rozwiewał jej sierść.
- Idziemy dalej? - odezwał się Raf.
Freiheit kiwnęła głową. Podniosła się ze skały i szła obok bordera. Nagle poczuła woń zwierzęcia, a do jej uszu dotarł dźwięk małych łapek odbijających się od ziemi. Spojrzała na Rafa z nadzieją, po chwili przypominając sobie, że jest on wegetarianinem. Jednak jemu nie przeszkadzały jej upodobania, a nawet jeśli, to nie dawał tego po sobie poznać.
- Śmiało. - szepnął, by nie spłoszyć niczego nie spodziewającego się zająca.
Przybrała postawę gotową do polowania. Napięła wszystkie mięśnie i zaczęła się skradać. Ustawiła się pod wiatr, by zwierzę nie wyczuło jej zapachu. Dwa szybkie susy i już mogła zatopić swe kły w jego szyi. Smak krwi na języku obudził w niej to, czym była naprawdę. Nie była to suczka, która mogłaby żyć wśrod ludzi. Wraz z wiekiem i dłuższym wykonywaniem swojej pracy, stawała się dziką, wygłodniałą bestią, dla której zabijanie było jedynym sposobem na przetrwanie.
Raf?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz