- Możemy iść do ciebie.- Powiedziałam. Chciałam zobaczyć jak mieszka...
- Ok, tylko...ona jest trochę duża.
- Nie przeszkadza mi to. Lepsze to niż siedzenie całe dnie na szpitalnym łóżku.
Szliśmy rozmawiając trochę o tym, trochę o tamtym, niekiedy wygłupialiśmy się...
Lubiłam się z nim drażnić. Gdy coś mi opowiadał, ja powtarzałam po nim.
- Jesteś obłędny- zaśmiałam się. W końcu doszliśmy do jaskini. Przyznam, duża to ona jest...
- Więc..rozgość się.
Horizon poszedł w głąb. Ja zostałam i rozglądnęłam się. Przyjemne miejsce...
Byłam śpiąca...położyłam się przy wejściu i zasnęłam.
XXX
-Nuti...Obudź się.- Usłyszałam czyiś głos.
- Nie teraz- mruknęłam, przewracając się na drugą stronę.
- Nuti!
Zerwałam się, dalej z zamkniętymi oczami.
- czego...?- Ziewnęłam i otwarłam oczy, przyzwyczajając je do światła.
- Zasnęłaś, musimy iść do szpitala.
- Nie chcę...
- Musisz. Teraz.- Odparł stanowczo. Czasem jestem uparta...i nikt nie zabierze mi chociaż godzinki snu.
- Za godzinę.
- Nuti! Będziesz miała kłopoty.
- Yhm. Nie spinaj się tak. Tylko godzina, dobra?- Spojrzałam na niego proszącymi oczami.
- Okej..Ale potem idziemy.
- Dobra, tylko idź spać.- Położyłam się z powrotem. Oczy same mi się zamknęły.
XXX
Wstałam przed Horizonem. Prawie świtało...musimy się zbierać, mimo wszystko.
- Horizon.- Podeszłam do niego zaspana- Horizon!- Powiedziałam głośniej. Ma twardy sen...
Musiałam go jakoś obudzić, więc głośno zawyłam. Pewnie było słychać mnie w całym Avedeer...
- Nu...Ti..- Wstał z grymasem.
- Idę śpiąca królewno.- Uśmiechnęłam się.
- Odpro..- Przerwałam mu.
- Sama pójdę. Jeśli twój ojciec tam będzie, lepiej żeby nie wiedział że ty mnie zabrałeś...będziesz miał u niego przerąbane.- Jeszcze chwilę się kłóciliśmy. Ale w końcu wygrałam. Powoli szłam w stronę szpitala.Minęłam kilka psów...pewnie jeszcze nie wiedziały że należę do sfory. Każdego mierzyłam wzrokiem. Nie lubię zwracać na siebie uwagi.
Jednak doszłam bez większych przeszkód. Nigdzie nie widziałam doktora, więc wczołgałam się do łóżka. Obok już czekało śniadanie...Chyba zauważył że mnie nie ma. Gdy zabrałam się do jedzenie, akurat wszedł.
- Nuti, gdzie byłaś? Martwiliśmy się...zwłaszcza że..
-Wiem. Ale na prawdę, czuję się dobrze. Nic mi nie będzie, jeśli na chwilę pójdę się przewietrzyć.
- Rozumiem, ale to może być niebezpieczne, mimo wszystko.
- Ale proszę mi zrobić badania. Jeśli coś będzie źle, zostanę ile będzie trzeba..
- A jeśli dobre, będziesz chciała mieć tylko kontrole?
- Tak. Wyjdę, ale będę przychodziła na ważenie i inne badania.
- Zobaczymy...
Horizon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz