Moje powieki podniosły się. Był już ranek. Pora było rozpocząć moją codzienną włóczęgę po Avendeer. Znałem już tu praktycznie wszystkie miejsca, po czterech latach wędrówki. Kiedy to się skończy? Nie wiem, gdy znajdę odpowiednią sforę? Słyszałem szum wody. Wody wodospadu. Nic dziwnego, jeśli mieszka się prawie centralnie przy Wodospadzie Rożka. Niestety, nie miałem jeszcze okazji spotkać tego jednorożca, gdyż tutaj spędzam tylko noce. Należało się jednak ruszyć z miejsca, aby się przejść. Nie lubię siedzieć w jednym miejscu, to jedynie strata czasu. Szybko podniosłem się. Zdałem sobie sprawę, że przez całą noc spałem pod gołym niebem, nie zakryty, rozwalony na mchu. Jak można było być tak nierozsądnym? Ale reszta z tym. Miałem silne uczucie pragnienia, a wodę zawsze miałem pod łapą. Zręcznie zbiegłem z góry, ale w pewnym momencie zatrzymałem się. Usłyszałem... głosy? Tak, na pewno były to głosy, głosy psów. Jednak na razie nie zbliżyły się na tyle blisko, aby móc je ujrzeć.
"Ash, chcesz napić się tej wody, czy nie?" - Zwróciłem sobie sam uwagę w myślach. Schyliłem szyję i zacząłem pić źródlaną wodę z wodospadu. Nic nie mogło zastąpić tego tak przyjemnego uczucia.
Woda była letnia i idealna do napicia się. Głosy stawały się coraz głośniejsze, lecz nie mogłem nadal wyróżnić poszczególnych słów. Mogłem już jednak poczuć zapach. Nie znałem go, jednak wiedziałem, że w moją stronę idą psy. Dwa psy.
Nastawiłem uszy w stronę dźwięku.
- Wydaje Ci się. Na pewno nikogo tam nie ma! - Psy były coraz bliżej. Jednak co było się tym przejmować, w końcu lubię poznawać nowe psy. Odwróciłem się. Widziałem zarys sylwetek, ale niedokładny.
- Czy ktoś tam jest? - Zapytałem i podszedłem bliżej.
<Dla chętnego. Wiem, że krótkie, ale nie chcę wybierać z ponad 20 psów z Avendeer, które mają poznać mojego samca. Niech chętny odpisze ;P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz