Wybierałem się polować na górskie zwierzęta. W połowie drogi pod górę zaczepił mnie stary basior. Zawarczałem, ale wilk odezwał się uspokajająco:
- Spokojnie. Chcę tylko prosić cię o pomoc w dojściu...
Zgodziłem się. Kiedy doszliśmy pod jaskinię, basior zaprosił mnie do środka. Wszedłem... i to był ten błąd. Ze wszystkich stron(tak, z dołu też!) otoczyły mnie cienko robione kraty. Spróbowałem zębami.
- Mocna. - stwierdziłem, nie bez uznania.
- Wypuszczę cię, jak odpowiesz na moją zagadkę. - zaśmiał się.
- Potrzebna Jaśnie Panu czy to czysta złośliwość? - syknąłem.
- A jak myślisz? - wilk puścił do mnie oczko.
- Gadaj! Co to za zagadka? - jęknąłem.
- A więc... Co ma piernik do wiatraka? - złośliwy uśmiech przemknął wilkowi po pysku.
Długo myślałem... Całe szczęście, że nie mam tu jeszcze znajomych, bo denerwowali by się że nie mam mnie kilka dni... Uśmiechnięty basior siedział, popatrując na mnie wesoło. Wreszcie...
- Mąkę! - teraz ja się śmiałem, patrząc na zdumionego zwierzaka. - W wiatraku robi się mąkę na piernik!
- Tak... - wybełkotał w końcu - To dobra odpowiedź...
Kraty obsunęły się. Wybiegłem, wdychając świeże powietrze. Jakie to szczęście żyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz