Zmierzył Natashę uważnym wzrokiem.
- Witaj, Winner. - przywitała się, nim zdążył cokolwiek powiedzieć. Na jej pysku zagościł szeroki uśmiech.
- Yyy... cześć? - wymruczał, a jego 'brwi' powędrowały wysoko do góry. Rozejrzał się dookoła, czego od razu pożałował. Znajdowali się przy Stawie Zakochanych. Teraz będzie musiał dokładnie wytłumaczyć tej borderce, po co tutaj przyszedł. - Nie myśl sobie, że jestem tu z własnej woli. - burknął, odchylając swoje długie uszy do tyłu, najbardziej, jak tylko się dało. - Jako wojownik muszę odwiedzać różne miejsca. - wycedził przez mocno zaciśnięte zęby.
Tryskająca energią i radością suczka roześmiała się głośno, słysząc jego słowa. Win nie rozumiał, co było w tym zabawnego. Jego postawa nie uległa zmianie.
- Skoro jest tutaj tak źle, to czemu sobie stąd nie pójdziesz? - spytała, merdając przyjaźnie ogonem.
- Już ci mówiłem. - uciął pies.
W ten sposób zakończył ich rozmowę. Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku następnego terenu, na który miał rzucić okiem tego pochmurnego popołudnia, czyli Mglistą Rzeczkę. To miejsce zdecydowanie bardziej mu odpowiadało.
Nie odwracał się do nowo poznanej suczki. Wiedział, że wojna nie jest dobrym czasem na zawieranie nowych znajomości. Jeszcze tego brakowało, by teraz stracił kogoś, kto był dla niego ważny. Teraz musiał dbać tylko o siebie i Ivy... Ech, kogo on chciał oszukać? Jako wojownik powinien być gotowy, aby oddać życie za każdego członka Sfory Psiego Głosu. Był za nią odpowiedzialny.
Szedł wolnym krokiem po półce przy rzece. Przez cały czas pozostawał czujny. Z każdą sekundą narastał w nim niepokój, który starał się opanować.
Samotność nie towarzyszyła mu przez długi czas. Usłyszał czyjeś kroki.
- Hej. - odezwał się czyiś głos. Winner obrócił się w stronę, z której dobiegł go dźwięk. Ujrzał tę samą borderkę, którą jeszcze wczoraj oprowadzał po terenach.
- Cicho! - syknął i zakrył jej pysk łapą. Natasha zamilkła, uciszona przez niego. Nagle usłyszeli czyjąś rozmowę, co sprawiło, że zamarli oboje. Przylgnęli do ziemi. Winner wyjrzał zza skały. Jego oczom ukazały się dwa czarne wilki. Z takiej odległości nie był w stanie usłyszeć słów, które padały w ich rozmowie. Jedno było pewne - musiał pozbyć się intruzów. Był pewien, że żaden z tych wilków nie jest członkiem SPG. Kątem oka spojrzał niepewnie na Natashę.
Teraz jej również miał za zadanie zapewnić bezpieczeństwo.
Natasha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz