Psu bardzo zaimponowały słowa borderki. Od jakiegoś czasu sam nudził się w sforze.. Ciągle rutyna i rutyna..
- Fioletowa rzeczka.- wypowiedział tylko i odsłonił część zarośli przepuszczając suczkę jak prawdziwy gentelmen.
- Jejku!.. - jej reakcja na obraz była do przewidzenia. Wokoło rozciągał się krajobraz krzewów i drzew w wesołej barwie fioletu. Na wprost zaś, płynęła błękitna wstążka rzeki obramowana białymi jak śnieg kamieniami. Vincentego nie wzruszył ten widok. Widywał go dość często i stracił w jego oczach urok. Na dole biegły szczenięta mieszkających tu bet, a dookoła w powietrzu wisiał zapach lawendy i wrzosu. Idealna mieszanka przeciwko komarom! - Słuchaj, może zrobilibyśmy sobie tutaj piknik? - zapytała April ku zdziwieniu Vini. Otworzył szerzej oczy i mrugnął.
- D-dlaczego nie? - odpowiedział pytaniem retorycznym i uśmiechnął się lekko.
- No to na co czekamy? - wykrzyknęła śmiejąc się i podskakując wokół psa.
- Też jestem głodny. - owczarek zaśmiał się i zaczął naśladować ruchy nowej znajomej. Później udali się na polowanie.
- Jak myślisz? Znajdziemy coś? - April zapytała jak najciszej było to możliwe.
- W tych lasach zawsze coś jest. Bez obaw! - odpowiedział Vincenty obserwując czujnie co się dzieje wokół niego. Nagle wskazał coś łapą. Na widoku był dość pokaźnej wielkości jeleń. Zwierzę zaczęło nasłuchiwać po czym uciekło w popłochu. Psy już miały się za nim puścić, gdy wtem za nim wybiegł duży wilko-krwisty. Borderka nie zauważyła go i zerwała się do biegu. Pies szybko ją powstrzymał.
- Nie dasz rady z wilkiem. To wrogowie. - potrząsnął łbem. - Musimy zadowolić się nimi. - mrugnął do niej i gestem pyska podpowiedział jej, że w legowisku obok leżą króliki. Złowili po jednym dorodnym okazie i zabrali je nad rzeczkę. Po drodze z domu Viniego zabrali koc, koszyk i dodatkowe jedzenie. Droga była długa, czasu również dużo, a tematów do rozmów jeszcze więcej. Psy miały wrażenie jakby znały się od bardzo, bardzo dawna. Na miejscu rozpaliły ognisko i upiekły swoje zdobycze. Oboje śmiali się, bawili. Po jakimś czasie dosiadł się do nich Geris i Another Day. Wreszcie zrobiło się ciemno. Ognisko zaczęło gasnąć i zaczął kropić deszcz. Szybko pojedyncze krople przerodziły się w ulewę. Vincenty nakrył suczkę kocem. Musiał ją odprowadzić i sam pójść do domu. Wtem jak zbawienie wyrosły spod ziemi bety.
- Nie pozwolę Wam moknąć. Zwłaszcza, że mieszkacie daleko, a leje, wokoło grasują wilki. One uwielbiają taką pogodę. Dzisiaj będziecie spać u nas. - Another uśmiechnęła się robiąc łapą gest zapraszający psy do ich domu. Posłusznie udały się za nimi. Bety oddały im na tę noc jeden ze swoich pokoi. Gdy weszli do środka okazało się, że jest tam tylko jedno leże. ( uuu.. ) Pies od razu ułożył się na podłodze. April zdawała się nie widzieć problemu.
- Między Another i Gerisem jest aż sześć lat różnicy.. - zaczęła ugniatać posłanie łapami jak kot.
- No właśnie. - Vini zamyślił się.
-, a są taką słodką parą... - uśmiechnęła się jakby do siebie. Między nami jest tylko 2,5.- Vincenty otworzył szeroko zaspane powieki. Suczka zaśmiała się.
April? Wybacz, że tak długo.. Nie miałam klawiatury ;c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz