Dzisiaj był piękny, słoneczny dzień. Wstałam wcześnie i wyszłam na dwór. Najpierw poszłam nad Wodospad Rożka. Schyliłam się i napiłam się wody, po czym podniosłam łeb i ujrzałam jednorożca Rożka. Uśmiechnęłam się do niego i lekko pogładziłam jego pysk łapą, po czym pożegnałam się z nim i udałam się nad Końską Plażę. Chodziłam sobie po brzegu i trochę się kąpałam, gdy nagle usłyszałam popiskiwanie. Tego dźwięku nie mógł wydawać koń, a psów tu nie widziałam. W każdym razie, pobiegłam w miejsce, z którego dochodziły piski. Doszłam do dużego głazu, a za nim ujrzałam dwie, słodziutkie kulki. Podeszłam bliżej. Wtedy jedna z kulek ruszyła się i pisnęła:
- Zostaw nas!
Druga kulka także otworzyła oczy i spojrzała na mnie przerażonym, pełnym strachu spojrzeniem. Poderwały się obie na równe łapy.
-Spokojnie, nic wam nie zrobie. Chce pomóc. - powiedziałam.
Szczeniaki popatrzyły się na mnie niepewnie.
-Jak się nazywacie? Gdzie są wasi rodzice? - zadałam im pytania.
Najpierw odezwał się ciemniejszy szczeniak, najprawdopodobniej samiec.
-Nazywam się.... - tutaj się zawahał. - Nie mam pojęcia jak się nazywam, ale wiem, że jestem wilkiem... Nasza mama nas tu zostawiła. - powiedział trochę zawstydzony.
- Ja też. - głos zabrała druga kulka, o wiele jaśniejsza, pewnie samiczka.
- Hm... Zabiorę was. Chodźcie ze mną. - powiedziałam i wsadziłam sobie oba wilczki na grzbiet, po czym pobiegłam do swojej jaskini. Położyłam je na ziemi i powiedziałam:
- Zaopiekuje się wami. Będę waszą mamą. - przytuliłam szczeniaki.
- Dobrze. - powiedziały razem i przytuliły się do mnie. Odczepiły się po jakichś 5 minutach.
- Ciebie nazwe... - wskazałam na basiorka. - Kaze. A ciebie... - tym razem wskazałam waderkę. - Mizu. To doskonałe imiona.
Wadera i basior kiwnęły głowami. Od teraz ja, Kaze i Mizu traktowaliśmy siebie jak rodzinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz