- Wynocha! - Wrzeszczę. Cholerny chart, nie miał prawa tu być!
Budzi się nagle, jak ja. Gdyby na czymś leżał, zapewne by spadł. Patrzy na mnie przestraszony. Naprawdę tego nie widzi?
- Co jest? - Pyta.
- Naprawdę? - Warczę. - Wypad z mojej jaskini, debilu!
Podkula ogon, patrzy na mnie jak zbity szczeniak. Chociaż nim jest.
- Zabieraj tego głupiego szczeniaka i won za drzwi! Nie potrzebuję cię tutaj!
Pies niepewnie odwraca się i wychodzi. A raczej wybiega. I dobrze. Nie potrzebuję go tutaj. Może przesadziłam? Nie. Niech spada.
Wychodzę na krótki spacer. Chcę o wszystkim zapomnieć. Ale nie dane jest mi to na długo.
- Nageezi! - Wola Geris za moimi plecami. - Nareszcie jesteś! Błagam, musisz załatwić jedną rzecz...
Co proszę?
- Geris, nie teraz, błagam.
- Ech, to ważne... Proszę, Na...
- Nie.
Nie czekam na odpowiedź i po prostu uciekam. Przyznaję bez bicia, że uciekam.
W jednej chwili wszystko zwala mi się na głowę. Wszystkie zadania, którym podołałam bądź też nie. Dlaczego ja? Niedość, że straciłam całą rodzinę, nic nie pamiętam, to jeszcze opuścił mnie nowy ojciec, jedyna osoba, która mnie tolerowała! I zostawiła mi cały swój problem, nawet nie zdążyła mnie wychować. I ja, ja!, mam sobie poradzić? Niech się wali, kurczę blade.
- Nie mój problem! - Krzyczę, z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Coś odskoczyło z drogi. To, co mam teraz zrobić, będzie mi pewnie ciążyć do końca życia. Imma done. Trudno. Gorzej być nie może.
Przez łzy nawet nie widzę, kto to.
Opieram swoje łapy na ramionach psa, zostawiając na nich błotniste ślady. Zaczynam nimi trząść. Pies jest rudy. Tyle widzę. I że jest w zbyt dużym szoku żeby odpowiedzieć. Chyba taki jest powód...
Zanim się orientuję, zasypuję psa słowotokiem.
- Dlaczego ja? Nie mogłeś to być ty? Nie chcę być Alfą, rozumiesz!? Nie chcę być dłużej Alfą!!! Masz zadanie! Idź i ogłoś wszystkim, że dezerteruję! Już!!!
Odbijam się od psa i przyglądam mu się błagalnie.
- Proszę... - Psy rzadko słyszą ode mnie to słowo. Czymś muszę nadrobić... Ale walić to!
Gdy nie słyszę dłużej odpowiedzi, zaczynam znowu krzyczeć:
- Błagam, po prostu idź stąd i powiedz wszystkim, że nie jestem już Alfą! Bo nie jestem! - Płaczę, krzyczę, piszczę. Dosłownie wariuję. Nawet nie wiem, do kogo...
Another? B)
Ładny początek końca...
OdpowiedzUsuń